Miasta rywalizują ze sobą o najwyższą frekwencję. Czy 4 czerwca warszawiacy wyjdą na pole?

Warszawa
Miasta rywalizują ze sobą o najwyższą frekwencję. Czy 4 czerwca warszawiacy wyjdą na pole?
Źródło: Marta Balukiewicz/Fakty po Południu TVN24
Pojedynek miast - można nawet powiedzieć "ustawka". Nie na pięści, a na głosy. Te wyborcze przy urnach, by pobić rekord Polski w frekwencji. Do rywalizacji dołączają kolejne miasta i miasteczka. Kraków rywalizuje z Warszawą - od tego, kto wygra, zależy, czy będzie się wychodziło na dwór czy na pole.

W Krakowie mały smok wawelski powędruje do gminy z najwyższą frekwencją. Rozstrzygnie się też odwieczny spór. Prezydent Krakowa zapowiedział, że 5 czerwca, na jeden dzień, krakowiacy wyjdą na dwór. - Ale gdy zwycięży Kraków, cała Warszawa przyzna się do błędu i 4 czerwca, w dniu święta Warszawy, cała Warszawa wyjdzie na pole - wskazał Aleksander Miszalski.

Rywalizacja jest traktowana poważnie także w innych miastach. - Bijemy się o tę bardzo wysoką frekwencję także w Katowicach i wszystkich polskich miastach - powiedział Maciej Stachura, wiceprezydent Katowic.

Z paprykarza Szczecin słynie.. Specjalna receptura i niebagatelny smak. Jego produkcja rozpoczęła się w połowie lat 60. Dziś ten produkt już w niczym nie przypomina "przysmaku" z tamtych lat, teraz to słynny lokalny rarytas. - Tyle kilogramów paprykarza, ile procent osób weźmie udział w głosowaniu - zapowiedział Piotr Krzystek, prezydent Szczecina.

Zaczęło się od wspólnej akcji Make Life Harder i Michała Marszała. - Chcieliśmy was zaprosić do wielkiej, ogólnopolskiej akcji bicia rekordu frekwencji - powiedzieli influencerzy we wspólnym nagraniu.

Rękawice podjęły kolejne miasta. - Wałbrzych wyzywa Wrocław na wielki pojedynek, rywalizację - ogłosił Roman Szełemej, prezydent Wałbrzycha. Wrocław przyjął wyzwanie. Jeśli wygra stolica Dolnego Śląska, mieszkańcy będą mogli za darmo zwiedzić Zamek Książ w Wałbrzychu. Jeśli wyższą frekwencję osiągnie Wałbrzych, jego mieszkańcy za darmo będą mogli spędzić dzień we wrocławskim zoo.

Różne miasta, różne stawki

Osobną nagrodą jest krasnalka Frekwencja. - Trwają ostatnie procesy, które mają spowodować, żeby w niedzielę wyborczą zaprezentować ją światu - powiedziała Agata Dzikowska z Urzędu Miejskiego Wrocławia. Odlana z brązu stanie na osiedlu, którego mieszkańcy najliczniej we Wrocławiu pójdą w niedzielę do urn.

Mieszkańcy Katowic i Sosnowca też już w blokach startowych, by w starciu Śląsk-Zagłębie frekwencyjnie nie "wtopić". - Prezydent przegranego miasta będzie musiał popływać w kajaku w stawie znajdującym się u sąsiada, więc, oczywiście, w Katowicach jesteśmy przekonani, że będziemy dopingować Arkadiusza Chęcińskiego - powiedział Maciej Stachura, wiceprezydent Katowic. Prezydent Sosnowca Arkadiusz Chęciński liczy na wygraną, bo sam chce zobaczyć pływającego prezydenta Katowic Marcina Krupę.

Frekwencyjny wynik na dwóch kółkach planują wykręcić też konkurujące ze sobą Bydgoszcz i Toruń. - Są obszary, w ramach których możemy się pośmiać, ale zrobić również razem jako władze samorządowe coś pożytecznego dla nas wszystkich - wskazał Paweł Gulewski, prezydent Torunia.

Konkurują ze sobą również Trzcianka i Wałcz. - Wałcz jest miastem sportu od zawsze, więc ten element rywalizacji również przy urnie - zaznaczył Maciej Żebrowski, burmistrz Wałcza. Przegrany pojedzie rowerem do miasta zwycięzcy. - Rower przygotowany stoi tutaj za moimi plecami - wskazał Krzysztof Jaworski, burmistrz Trzcianki.

Na drugą turę pójść jak najliczniej - to cel, ale są też konkretne nagrody. - Chcemy przekazać voucher na weekend w pięknym sopockim Grand Hotelu - powiedziała Magdalena Czarzyńska-Jachim, prezydentka Sopotu.

Rybnik zachęca mieszkańców do udziału w wyborach, kusząc darmowym wejściem na basen. Aż pół miliona złotych do zgarnięcia ma jedna z 41 gmin tworzących Górnośląsko-Zagłębiowską Metropolię. - O tym, na co te pół miliona zostanie wydane, zdecydują już sami mieszkańcy - poinformował Łukasz Zych, rzecznik prasowy Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii.

Najważniejsze - nie tylko w tych pojedynkach miast, ale w całym kraju - to chwycić za broń, jaką jest długopis, i zagłosować w niedzielę w drugiej turze wyborów prezydenckich.

Czytaj także: