Prokuratura umorzyła postępowanie w sprawie śmierci proboszcza jednej z parafii w Piszu (woj. warmińsko-mazurskie). Ciało księdza znalazła osoba z najbliższej rodziny, miał ranę klatki piersiowej. Pierwotnie śledczy uważali, że ksiądz został zamordowany. Ostatecznie uznali, że do zabójstwa nie doszło.
Jeśli doświadczasz problemów emocjonalnych i chciałbyś uzyskać poradę lub wsparcie, tutaj znajdziesz listę organizacji oferujących profesjonalną pomoc. W sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia zadzwoń na numer 997 lub 112.
Ciało księdza znalazła 12 sierpnia osoba z jego najbliższej rodziny. Jak przekazał wtedy Daniel Brodowski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Olsztynie, sekcja zwłok wykazała, że zgon był wynikiem rany zadanej ostrym narzędziem w klatkę piersiową.
Po zdarzeniu, w związku ze śmiercią proboszcza, zatrzymano kilka osób. Z uwagi na skomplikowany charakter sprawy śledztwo przejęła Prokuratura Okręgowa w Olsztynie. Właśnie ona umorzyła sprawę, uznając, że do śmierci księdza nie przyczyniły się osoby trzecie.
- To bardzo nietypowa sprawa, bardzo niewiele jest takich zdarzeń, ale podobne przypadki są w literaturze opisane, zetknęli się z nimi także biegli – przyznał Daniel Brodowski.
Ksiądz był sam w mieszkaniu
Prokurator dodał, że w śledztwie wszystkie zatrzymane osoby po przeprowadzeniu z nimi czynności zostały zwolnione i mają w tym postępowaniu status świadków. - W tej sprawie nikomu nie przedstawiono zarzutów – przekazał.
Żeby wyjaśnić sprawę śmierci księdza śledczy poprosili o opinię kilku biegłych, m.in. biegłego zajmującego się rekonstrukcją zdarzeń na podstawie analizy krwawych plam znalezionych na miejscu zdarzenia.
- Zarówno opinia biegłego medyka sądowego, jak i opinia biegłego analizującego plamy krwawe ze sobą korespondują. Obie te opinie nie wskazują na udział osób trzecich w tym zdarzeniu – poinformował prokurator Brodowski, który przyznał, że biegłym udało się ustalić mechanizm śmierci duchownego.
Według nich w czasie tragedii ksiądz był sam w mieszkaniu zamkniętym od środka. Nic z mieszkania nie zginęło, choć były w nim cenne przedmioty. Nie było pożegnalnych listów ani też niczego, co by wskazywało, że ktoś duchownego namawiał czy pomagał mu w samobójstwie.
Prokuratura nie informuje, czy ustalono motywy działań księdza.
Źródło: TVN24/PAP
Źródło zdjęcia głównego: GoogleStreetView