Ale odnaleźć? Chyba także. Od dwóch dni się staram... Pierwszy dzień był najtrudniejszy. Ulica i pierwsza konfrontacja. Nie potrafiłem odnaleźć ani zrozumieć języka. Dziwne, bo rozstanie nie trwało długo, zaledwie tydzień.
Jest coś takiego, że kiedy słuch, w całej swojej przestrzeni skupiony na obcych dźwiękach, innej mowie, zapamiętuje nowe dźwięki, orientuje się na nie. I gubi. I tak się zgubiłem. Na Chmielnej. Stanąłem i zacząłem się zastanawiać, gdzie jestem? Dezorientacja trwająca sekundy. A przecież wróciłem. I muszę przeprosić za milczenie. Nie chciałem pisać dziennika z Mongolii; to co powierzchowne, zaledwie ociera się, nie jest istotne. Chciałem może przeżyć parę dni, może zrozumieć ludzi? Starałem się.