Ministerstwo Zdrowia chce ograniczeń liczby cesarskich cięć podczas porodów i promować poród naturalny. Ministerialni urzędnicy chcą sprawić, cesarki stały się dla szpitali finansowo nieopłacalne - pisze "Dziennik".
Takie rozwiązanie, które de facto ogranicza prawo kobiet do wyboru, w jaki sposób chcą urodzić dziecko, wspiera prof. Bogdan Chazan. To ekspert ministerstwa, zażarty obrońca życia poczętego, naturalnych metod planowania rodziny i przeciwnik antykoncepcji. Prof. Chazan powiedział gazecie, że liczba cesarskich cięć w Polsce przekroczyła już 27 proc. ogólnej liczby porodów. Jego zdaniem, to skutek panującej w Polsce mody, a jego efektem będzie spadek liczby urodzeń w Polsce. - Kobieta, która miała już cesarskie cięcie, często boi się kolejnych ciąż i z tego powodu rezygnuje z następnych dzieci - tłumaczy. Jego zdaniem, kobiety powinny rodzić więcej dzieci, bo to one są odpowiedzialne za niż demograficzny. - Walczymy, żeby przyrost naturalny się zwiększył i system emerytalny nie padł - mówi. Optymalny odsetek cesarskich cięć to - zdaniem prof. Chazana - 15 proc, czyli tyle, ile w Polsce było 10 lat temu. Wtóruje mu wiceminister zdrowia Bolesław Piecha, z zawodu ginekolog, który twierdzi, że lekarze i kobiety idą na łatwiznę. - Wybierają cesarskie cięcie, bo zwalnia ono z obowiązku czuwania przy długotrwałym porodzie. Dlatego chcemy, by od przyszłego roku wycena porodów fizjologicznych i przez cesarskie cięcie była taka sama - mówi. Wiceminister powiedział "Dziennikowi", że resort wspólnie z NFZ planuje zrównanie stawek za poród naturalny i przez cesarskie cięcie, co ma zniechęcić szpitale do wykonywania takich zabiegów. Pomysł Chazana wzbudza już protesty kobiet i położników. "Nie wiem, dlaczego mamy się cofać do epoki kamienia łupanego, kiedy jedna kobieta przeżyła poród naturalny, a inna nie" - oburza się aktorka Dominika Ostałowska, której dziecko przyszło na świat poprzez cesarskie cięcie. - Znam przypadki, że lekarz nie wykonał cesarskiego cięcia i dzieci z powodu niedotlenienia w czasie porodu są kalekami - mówi minister, pełnomocnik rządu ds. rodziny, Joanna Kluzik-Rostkowska, która urodziła swoje trzecie dziecko dzięki cesarce.
Źródło: "Dziennik"