„Niepokalane poczęcie – symbol naiwnej wiary tych, którzy nie wiedzą nawet, jak się robi dzieci. Można było w to wierzyć dwa tysiące lat temu, ale przecież nie teraz…”
Gdy słyszę tę opinię – a słyszę ją często - zawsze zdumiewa mnie to połączenie wyższości siebie i ignorancji, nawet u ludzi wykształconych, a więc wypowiadających się w sposób, zdawałoby się, przemyślany, w oparciu o zdobytą wiedzę.
Niepokalane poczęcie to wyznawane od stuleci przekonanie, że Maryja, nazywana Niepokalaną, przyszła na świat bez grzechu pierworodnego. W 1854 r. papież Pius IX uznał to za dogmat i od tego czasu nie ma końca wyjaśnianiu, o co naprawdę chodzi. Pewnie dlatego, że w połączeniu z dogmatem o dziewiczym narodzeniu Jezusa tworzy się atrakcyjna zbitka: gdyby Jezus został poczęty z udziałem mężczyzny, to poczęcie zostałoby „pokalane”… Można się spierać o dziewicze poczęcie, można i o niepokalane, ale dobrze byłoby wiedzieć, o czym właściwie mówimy.
Nie wiemy o czym mówimy także wtedy, gdy sugerujemy, że dwa tysiące lat temu mężczyzna nie wiedział, jak kobieta zachodzi w ciążę. Wystarczy przeczytać w Ewangelii, jak na wieść o ciąży nie żyjącej z nim jeszcze Maryi zareagował Józef. Chciał uniknąć ludzkich języków i ją oddalić. Dopiero Anioł przekonał go, że z Boga jest to, co się poczęło. Pytanie oczywiście, czy tak łatwo dałby się przekonać współczesny mężczyzna, zwłaszcza jeśli Anioł objawiłby mu się, jak Józefowi, we śnie… Ewentualna różnica polegałaby więc nie na nieznajomości praw natury, lecz na łatwiejszej niż dzisiaj wierze w możliwość cudownego ich zawieszenia.
Z Józefem jest jednak jeszcze inna sprawa. Jeśli uwierzymy w dziewicze poczęcie, nietrudno zauważyć, że tylko Maryja została o nim uprzedzona (zwiastowanie) i wyraziła od razu(!) zgodę. W tym patriarchalnym społeczeństwie nikt Józefa o zdanie nie pytał. A przecież biorąc sobie Maryję za żonę, miał prawo oczekiwać czegoś zupełnie innego. Czy odmienny stan swojej żony zauważył sam, czy też zwrócił mu uwagę „życzliwy”, a może dowiedział się o ciąży od żony? Tak, czy inaczej (nawet przyjmując, że Maryja mu powiedziała) dowiedział się o tym post factum. Teologicznie to może bez znaczenia, jednak po ludzku, dla Józefa, ważne...