Ministrowie nie chcą, by spółki z udziałem skarbu państwa finansowały zawodowe kluby sportowe, bo sprzyja to politycznej korupcji i wypacza sportową rywalizację. Paść mogą czołowe kluby piłkarskie, siatkarskie i koszykarskie - przewiduje "Gazeta Wyborcza".
Teraz dofinansowanie sięga 70 proc. kosztów utrzymania klubów, a nawet więcej. Dzięki 17-20 mln zł koncernu miedziowego KGHM Zagłębie Lubin zdobyło mistrzostwo Polski w piłce nożnej, a za 100 mln modernizuje stadion. Na garnuszku spółek skarbu państwa - Polskiej Grupy Energetycznej, Jastrzębskiej Spółki Węglowej i PZU - były też trzy pierwsze w lidze drużyny siatkarskie. Skra Bełchatów z budżetem 8 mln chce być nawet najlepsza w Europie, a GKS Bełchatów jest najbogatszy w lidze piłkarskiej. Za 10 mln PGE utrzymuje wicemistrzów w koszykówce: Turów Zgorzelec.
Sponsorowanie klubów przez spółki z udziałem skarbu państwa nie podoba się wicepremierowi Grzegorzowi Schetynie, ministrom skarbu Aleksandrowi Gradowi i sportu Mirosławowi Drzewieckiemu. Jeszcze w tym tygodniu mają się spotykać i znaleźć na to sposób.
- Pomysł ministrów ma więcej zalet niż wad. Stosunki klubów z prywatnymi sponsorami są oparte na zasadach biznesowych, nie ma miejsca na sztuczki finansowo-księgowe, podwyższają poziom sportowy i zmniejszają pole do korupcji - mówi dyrektor w firmie doradczej Deloitte.
Źródło: Gazeta Wyborcza