Wiedźma przed sądem. Przed wiekami spłonęła na stosie, jaki dziś usłyszała wyrok?

Symulacja procesu znachorki z XVI wieku
Sędzia Michał Laskowski o swojej roli w nietypowym procesie znachorki z XVI wieku
Wiedźma z Chwaliszewa, stracona w 1511 r. poznańska znachorka to według źródeł pierwsza na ziemiach polskich kobieta spalona na stosie za używanie czarów. A gdyby tak czarownica sprzed wieków teraz stanęła przed sądem? O tym, jakby wyglądał jej proces i jak sąd oceniłby "materiał dowodowy" dowiedzieli się uczestnicy symulacji procesu.

- Oskarżoną jest domniemana czarownica osoba, która miała zaklęciem zatruć świnię wojewody. I zepsuć kadzie z piwem. Mamy do rozważenia jej wyjaśniania, zeznania świadków, a na końcu trzeba będzie wydać wyrok. Ta sprawa ma charakter edukacyjny i trochę historyczny - tak tuż przed wejściem na salę sądową mówił TVN24 sędzia Sądu Najwyższego Michał Laskowski.

Symulację procesu przeprowadzono w piątek w poznańskim sądzie. Przedstawienie było skierowane m.in. do uczniów szkół ponadpodstawowych oraz klas 7 i 8. Przedsięwzięcie miało nie tylko przybliżyć to jak wygląda proces sądowy.

- Celem jest pokazanie jak ważne jest prawo do sądu i prawo do obrony. Pokazanie, że każdy z nas może się kiedyś znaleźć w nieodpowiednim miejscu i czasie. I są sytuacje, w których tylko niezawisły sąd może nam pomóc. Dlatego tak ważna jest to instytucja - powiedziała Monika Frąckowiak, szefowa Sądu Rejonowego Poznań Nowe Miasto i Wilda.

Przed wiekami uznali, że jest "winna"

Według źródeł historycznych najwięcej procesów czarownic w Europie było w okresie między XV a XVII wiekiem. W Polsce jednym z najbardziej znanych był w 1511 roku proces wiedźmy z Chwaliszewa (obecnie dzielnica Poznania). Kobietę zajmującą się ziołolecznictwem oskarżono m.in. o zatrucie wody w kadziach browarów, przez co poważnie zatruła się duża część mieszkańców. W wyniku procesu kobietę uznano za winną i wtedy właśnie zapłonął pierwszy ze stosów, na którym spalono "czarownicę". W czasie symulacji prokurator dr Róża Dembska-Biela oskarżyła mieszkankę Chwaliszewa o to, że "w nieustalonym dniu nie później niż 9 marca 1511 roku w Chwaliszewie, powodując czarami zagrożenie epidemiologiczne i szerzenie się zarazy zwierzęcej, sprowadziła niebezpieczeństwo dla mienia w wielkich rozmiarach, w wyniku czego doszło do pomoru stada świń liczącego 150 sztuk oraz zatrucia sześciu kadzi z piwem o łącznej wartości 3 tys. florenów, czym działała na szkodę ówczesnego wojewody Wojciecha Brezy".

Oskarżona czarownica nie potwierdziła swoich zeznań w sądzie
Oskarżona czarownica nie potwierdziła swoich zeznań w sądzie
Źródło: TVN24

"Czarów tam nie było, acz zwykła ludzka niedbałość"

Wiedźma (grana przez aktorkę Marię Rybarczyk) do sądu przybyła ze swoją adwokat dr Ewą Habryn-Chojnacką. Oskarżona nie przyznała się w sądzie do winy. Podkreśliła, że akt oskarżenia to "podłe insynuacje zrodzone z zawiści i z zazdrości ludzkiej".

Kobieta wyjaśniła, że po śmierci męża została z niczym i ruszyła do Chwaliszewa. Tam za ostatnie grosze kupiła kilka warchlaków i robiła przetwory mięsne. Oskarżona przyznała w sądzie, że zna się na ziołolecznictwie i ludzkich dolegliwościach. - Chorych leczyłam i to bez opłaty, jak mnie kto o pomoc prosił. Ale z cechem masaży i piwowarów nie trzymałam. Na mszy mnie nie widywano często, to prawda. Wolałam przysiąść w karczmie niż z obłudą w pierwszym rzędzie klękać. I to im wystarczyło, żebym stała się podejrzaną - powiedziała. Odnosząc się do zarzutów z aktu oskarżenia zaznaczyła, że "czarów tam nie było, acz zwykła ludzka niedbałość". Zdaniem oskarżonej, wojewoda karmił swoje zwierzęta "odpadkami plugawymi, a chlewa ni razu nie czyścił". Dodała też, że "piwowar, którego jaśnie pan wojewoda do tej roboty najął, ani się znał na sztuce warzenia, ani porządku nie dochował".

"Z diabłami spotykam się na Łysej Górze"

Ze względu na to, że wyjaśnienia oskarżonej złożone w sądzie różniły się znacznie od tych składanych na etapie śledztwa, sędzia postanowił je odczytać w trakcie rozprawy. W wyjaśnieniach tych oskarżona przyznała się do stawianych jej zarzutów i wskazywała m.in., że wiedzę o tajemnych właściwościach ziół i roślin ma od samego diabła, z którym podpisała pakt własną krwią. - Od tego czasu mam tak zwane złe oko i mogę rzucić urok nawet samym umysłem. Z diabłami spotykam się nocą na Łysej Górze, która jest pod Jarocinem - zeznała. Kobieta nie podtrzymała jednak w sądzie tych wyjaśnień i wskazała, że zostały one na niej wymuszone brutalnymi torturami. Jak stwierdził w sądzie oskarżyciel posiłkowy wojewoda Wojciech Breza (grany przez Michała Kocurka), nie ulega wątpliwości, iż to właśnie oskarżona przyczyniła się do tego, że jego stado świń padło. Wskazał także, że "widziano ją jak nocą oddawała się nieobyczajnym postawom i śpiewała w jakimś cudzoziemskim języku kręcąc się z kozłem", który miał być "czartem w zwierzęcej postaci". Dodał także, że słyszał, iż na ciele oskarżonej znajduje się znamię, które ma być "znakiem przymierza z Lucyferem". Mimo sprzeciwu obrony wskazującej, że "schorzenia dermatologiczne oskarżonej nie mają związku ze sprawą", sąd uznał, że "zgodnie z logiką i doświadczeniem życiowym defekty duszy i grzechy ujawniają się na skórze człowieka" - i nakazał ujawnienie przez oskarżoną znamienia.

Symulacja procesu znachorki z XVI wieku
Symulacja procesu znachorki z XVI wieku
Źródło: TVN24

W trakcie rozprawy sąd przesłuchał także świadków, w tym aptekarza Teofila Balcerka (w jego rolę wcielił się Sylwester Piechura), który zaznaczył, że oskarżona "to osoba, której działalność przyniosła już niejedno nieszczęście, a pomór świń, czy zatrucie piwa, jakkolwiek brzemienne w skutkach, nie są bynajmniej jej największym przewinieniem. - Największym bowiem zgorszeniem i niebezpieczeństwem jest to, że owa niewiasta bez jakiegokolwiek zezwolenia cechu aptekarzy, bez pieczęci starosty, bez duchowej aprobaty proboszcza, rości sobie prawo do leczenia ludzi, a ściślej do eksperymentowania(...). Nie mam najmniejszej wątpliwości, iż to co czyni, nie pochodzi z wiedzy, lecz z czarcich praktyk. To nie jest lecznica, to jest sabat – zeznał. Zaznaczył także, że na konszachty oskarżonej z mocami nieczystymi wskazuje także jej wygląd. - Niech wysoki sąd przyjrzy się dokładnie. Dobrze niech jej się sąd przyjrzy. W wieku 41 lat skóra gładka, zęby białe. O, wdzięk nienaruszony czasem. To nie przystoi kobiecie w jej wieku tak wyglądać bez wsparcia sił nieczystych - podkreślił. Świadek pytany w sądzie, czy wojewoda kupował u niego w ostatnim czasie jakąś miksturę, przyznał, że rzeczywiście wojewoda zwrócił się do niego o miksturę mającą "przysporzyć przykrości" pewnemu mężczyźnie, który zalecał się do jego córki. - Pan wojewoda pragnął, by na twarzy zalotnika wrzody wyszły, dla oszpecenia jego młodzieńczej urody. Oczywiście przygotowałem i sprzedałem mu te mikstury (...) jednak ostrzegałem go oczywiście, żeby uważać i z rozwagą dodawać mikstury, gdyż była gorzka i psuła smak napojów - mówił. W trakcie rozprawy sąd przesłuchał także kobietę, która korzystała z pomocy oskarżonej. Świadek zwróciła się do niej o pomoc, kiedy jej córka była poważnie chora i przyznała, że dzięki szybkiej pomocy, i co podkreśliła bezpłatnej, jej córka szybko doszła do zdrowia. W trakcie rozprawy przesłuchano także biegłego, który wydał opinię bazując na ówczesnych źródłach, w tym m.in. traktacie "Młot na czarownice".

Sąd wysłuchał zeznań świadków
Sąd wysłuchał zeznań świadków
Źródło: TVN24

Sąd uniewinnił czarownicę

W mowach końcowych prokuratura zażądała kary śmierci poprzez spalenie na stosie, a także podania wyroku do publicznej wiadomości, co poparła pełnomocniczka oskarżyciela posiłkowego prokurator Marika Kabacińska. Obrona wniosła o uniewinnienie wskazując, że świadkowie kłamią, a jedyną "winą" jej klientki jest to, że to silna i niezależna kobieta. Po krótkiej naradzie sąd wydał wyrok i uniewinnił oskarżoną, zaś kosztami procesu obciążył skarb państwa. Przewodniczący składu sędziowskiego sędzia Michał Laskowski podkreślił w uzasadnieniu wyroku, że sąd orzekając według obecnych przepisów prawa nie mógł podjąć innej decyzji. Dodał, że w tej sprawie brakuje dowodów winy, a akt oskarżenia opiera się na pomówieniach. Wskazał ponadto, że pierwsze wyjaśnienia kobiety zostały na niej wymuszone torturami, których zakazano w Polsce w 1776 roku.

575
575
Źródło: TVN24

- Ta cała historia, ta inscenizacja to pewna lekcja o tym jak kiedyś wyglądał proces karny, jakie dowody stosowano, jakie było można stosować, i jak wygląda proces dzisiaj. (...) To także podstawa do pewnych refleksji: jacy byliśmy kiedyś, w wieku XVI, wcześniej czy później, jacy jesteśmy teraz? Czy się różnimy, czy być może nie do końca się jeszcze różnimy? Być może te różnice nie są tak znaczne - ocenił sędzia. Scenariusz symulacji został zainspirowany tekstem sędzi Joanny Hetnarowicz-Sikory. Przedstawienie zorganizowano we współpracy z Okręgową Radą Adwokacką, Okręgową Izbą Radców Prawnych, poznańskim oddziałem SSP Iustitia, Fundacją Edukacji Prawnej Iustitia oraz Prokuraturą Okręgową.

TVN24
Dowiedz się więcej:

TVN24

Czytaj także: