Do Hidalgo, 120 kilometrów na zachód od stolicy kraju, zjeżdżają setki gapiów, żeby obejrzeć nietypowe zjawisko.
Biały puch ostatni raz widziany był tu dziesięć lat temu - nigdy jednak w takich ilościach. Hidalgo na niespodziewanego "gościa" nie było jednak przygotowane. Minusowa temperatura uszkodziła instalacje grzewcze i elektryczne. - W ciągu jednej nocy znaleźliśmy się w środku zimy - bez prądu i ogrzewania - mówi jeden z mieszkańców.
Meksykanie radzą sobie jak mogą. Większość z nich nie wychodzi z ciepłych łóżek, nieliczni całe dnie spędzają przy kominkach. Naporu śniegu nie wytrzymały też gałęzie drzew, które zablokowały większość lokalnych dróg. Zagrożone są uprawy, a zwierzętom domowym powoli kończą się zapasy żywności. Zadowolone są tylko dzieci, które zamiast chodzić do szkoły mogą lepić bałwany.
Źródło: Reuters, TVN24