Wszyscy członkowie sztabu EURO 2012, czyli grupa ludzi, która przygotowywała nasza ofertę organizacji Mistrzostw Europy, zgodnie mówią, że to dobra decyzja, bo taka jest potrzeba chwili. A co mają powiedzieć? Przecież to premier rządu podejmuje decyzje a oni mogą liczyć na inne stanowiska w obrębie przeróżnych organizacji, które będą wspomagały organizację EURO. Prawdą jest, że na czele ukraińskiego komitetu stanął prezydent Wiktor Juszczenko, ale oprócz innych polityków w komitecie znalazło się miejsce dla szefa Federacji Futbolu Ukrainy Hryhorija Surkisa oraz biznesmenów najbogatszego Ukraińca i właściciela Szachtara Donieck Rinata Achmatowa, znanego bankiera Ihora Kołomojskyjego i szefa Związku Przemysłowego Donbasu Serhija Taruta. To zapewne wynik powiązań w/w ludzi z najwyższymi władzami kraju oraz ich wpływu na to w jaki sposób sprawowane są rządy na Ukrainie. Nie bez znaczenia jest tez fakt, że na przykład stadiony w Doniecku i Dniepropietrowsku powstają za prywatne pieniądze Achmetowa i Kołomyjskiego. Nieprawdopodobne, ale prawdziwe. Trudno się w tym wszystkim połapać. Trzeba śledzić na bieżąco. Jeśli chodzi o Polską stronę to nie ulega wątpliwości, że to były niezwykle szczęśliwe dni dla Przemysława Gosiewskiego. Został jednym z członków komitetu organizacyjnego Euro a niewiele później wicepremierem. Gosiewski się cieszy i imprezuje aż się w sejmowym hotelu ściany trzęsą, ale my… nie do końca cieszymy się jego radością. Taki kraj, taki folklor.
Wszyscy szykują się na majowy weekend i zapewne niewiele się w najbliższych dniach zmieni. Ja się nigdzie nie szykuję, choć służbową wycieczka na finał pucharu Polski w Bełchatowie cieszy. We wtorek, środę i czwartek emocje pucharowe w Europie (od lat bez udziału polskich drużyn) rewanżowe półfinały – będzie się działo. Znów kobiety będą musiały zapomnieć o swoich mężczyznach na te trzy wieczory ( wierzę, ze spędzone z kanałem Sport:)), chyba, że ci mężczyźni mają podzielną uwagę a te kobiety nie dostają szału na sama myśl o kolejnym piłkarskim meczu :) Już niedługo drogie panie. 23 maja finał ligi mistrzów a wkrótce potem finisz ligowych rozgrywek w całej niemal Europie.
A propos rozgrywek. My swoje skończyliśmy na zaszczytnym ósmym miejscu, które nie odzwierciedla naszego prawdziwego potencjału. Teraz sezon letni, we własnym zakresie na otwartych boiskach. Nie zawsze to miłe, bo bywa nieznośnie gorąco, a ja nie przepadam.
Mój synek zapewne też nie przepada, a chrzczony będzie w niedzielę. Niemal w samo południe. Grześ.