Partie w tej kampanii nakręcą spiralę kosztów, prześcigając się w atakach i kontrach - uważają specjaliści z którymi rozmawiał "Puls Biznesu".
"Czekają nas najdroższe wybory w historii. Agencje reklamowe obiecują podbicie wyborców różnymi sposobami. Np. jedna z partii otrzymała propozycję umieszczenia całego budżetu na reklamę w internecie" - ujawnia specjalista od wizerunku Eryk Misiewicz.
TV menedżer w domu mediowym Zenithoptimedia Krzysztof Szumski jest w prognozach ostrożniejszy, ale też uważa, że zapowiada się najdroższa i najintensywniejsza z dotychczasowych kampanii wyborczych.
"Partie zaczną się wzajemnie nakręcać. Od 2005 r. ceny reklam telewizyjnych wzrosły blisko o 15 proc., więc przynajmniej o tyle wzrosną reklamowe wydatki komitetów wyborczych" - przewiduje Krzysztof Szumski.
Uważa on również, że największe natężenie kampanii przypadnie między 12 a 18 października. Oczekuje, że w tym okresie komitety zainwestują 30-40 proc. budżetu telewizyjnego. Nie spodziewa się jednak niestandardowych chwytów reklamowych.
Prezes zarządu agencji reklamowej Universal McCan Tadeusz Zórawski szacuje, że na co najmniej trzykrotne dotarcie do 80 proc. telewidzów powyżej 18 lat partie wyłożą minimum po 10 mln zł. Jego zdaniem, politycy na tym jednak nie poprzestaną i wydadzą znacznie więcej.
Źródło: "Puls Biznesu"