Z jednej strony - pochwały w zagranicznych mediach, kilkusetletnia tradycja i dumni urzędnicy. Z drugiej - niebotyczne ceny, tłok i powtarzające się w kółko te same stoiska. Sprawdziliśmy, jak naprawdę wygląda krakowski Jarmark Bożonarodzeniowy.
Krakowskiemu jarmarkowi świątecznemu nie można odmówić sławy. Od lat regularnie znajduje się na listach najlepszych świątecznych atrakcji w Europie i na świecie. Według telewizji CNN może konkurować z targami w Nowym Jorku, Wiedniu i Berlinie. W tym roku szczególny zaszczyt spotkał choinkę na Rynku Głównym w Krakowie – magazyn Time Out okrzyknął ją najpiękniejszą na świecie.
Oczekiwania są więc duże. Według napotkanych przez nas na jarmarku gości, impreza im nie sprostała.
- Byliśmy bardzo podekscytowani, że zobaczymy jarmark w Krakowie. Myśleliśmy, że będzie wyglądał trochę inaczej, może bardziej świątecznie. Może chodzi o to, że nie ma śniegu, ale ogólnie raczej nie wrócimy – mówi grupa Francuzów, którzy do Krakowa przyjechali w związku z pracą. Na rynek zajrzeli w czasie wolnym, z nadzieją, że kupią świąteczne pamiątki. Na razie tylko jeden z nich zdecydował się na bogato zdobioną bombkę.
Jeszcze krytyczniej o imprezie wypowiadają się studentki, które przyszły na jarmark, bo odwołano im zajęcia na uczelni. - Tu nic nie ma na studencką kieszeń, może nawet na polską w ogóle - śmieje się Monika. Jej koleżanka zwraca uwagę, że "jarmark jest fajny, żeby pochodzić i popatrzeć", ale kupować nic nie planują.
Krakowskie churros i pięć grilli
A co można kupić na krakowskim rynku? Oprócz świątecznych ozdób i pamiątek (takich jak zegarek kieszonkowy z napisem "Kraków" na pokrywie, dostępny w budce "Autentyczne produkty z Nepalu") sprzedawcy oferują między innymi zimową odzież, biżuterię, podkowę z imieniem nabywcy, ceramikę bolesławiecką, drewniane akcesoria kuchenne i ozdobne świece. Mocno trzyma się gastronomia - nad całym rynkiem unosi się aromat grilla i grzańca.
Choć budek z jedzeniem jest kilkadziesiąt, jarmarkowe menu nie jest szczególnie urozmaicone. Propozycje się powtarzają, część wystawców ma po dwa lub więcej stoisk. W ten sposób na krakowskim jarmarku znajdziemy pięć stoisk z grzańcem, cztery z pierogami, po trzy z pajdą chleba ze smalcem, zupami i owocami w czekoladzie, dwa z naleśnikami i churrosami. Punktów grillowych jest aż pięć, podobnie jak tych oferujących serki góralskie.
Ceny dań na krakowskim jarmarku też są owiane złą sławą. Niektórzy goście są oburzeni, widząc, że za pajdę chleba ze smalcem trzeba zapłacić 20 zł bez dodatków i nawet 53 za wersję z dodatkami, porcja makaronu kosztuje od 45 do 50 zł, a pierogów – od 25 (5 sztuk) do 52 (12 sztuk). Grzaniec, w zależności od stoiska, kosztuje od 18 zł za 200 ml do 45 za 400 ml. Ceny na stoisku specjalizującym się w zupach wahają się od 15 zł (barszcz czerwony solo) do 35 zł (bigos i gulasze). Nieokraszony niczym serek góralski z grilla kosztuje osiem złotych, a taki z szynką szwarcwaldzką i żurawiną lub miodem - 13. Nie jest to jednak oscypek – ta nazwa, jak przypomina Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych, jest zastrzeżona dla "sera o określonych parametrach fizycznych i chemicznych wytwarzanego z mleka owczego lub z dodatkiem mleka krowiego (nie więcej niż 40 proc.), produkowanego sezonowo, tradycyjnymi metodami, pochodzącego ze ściśle określonych obszarów".
Owoce w czekoladzie to koszt 25 zł za porcję.
Krakowska Kongregacja Kupiecka przy okazji ogłoszenia tutejszej choinki najpiękniejszą na świecie z dumą przypomniała, że "od lat firmuje Targi Bożonarodzeniowe". Zwróciliśmy się więc do niej z pytaniem, ile kosztuje wystawców wynajęcie stanowiska i czy powtarzalność oferty to strategiczny ruch czy efekt braku zgłoszeń. Zapytaliśmy też o wysokie ceny jedzenia, koszty wynajmu stanowiska przez wystawców i szczegóły rozliczenia imprezy z miastem.
W odpowiedzi jej prezes Wiesław Jopek przekazał, że KKK organizuje targi na podstawie umowy zawartej z urzędem miasta, a samą organizację i kontraktację stoisk wystawców prowadzi na zlecenie Kongregacji firma Artim, specjalizująca się w działalności targowej i wystawienniczej. "Krakowskie targi regularnie zwyciężają w międzynarodowych rankingach popularności, przyciągają do miasta turystów, co oznacza wpływy do budżetów krakowskich przedsiębiorstw i mieszkańców pracujących w branżach okołoturystycznych. Asortyment targowy to produkty najchętniej kupowane przez klientów i gości tego typu imprez w Polsce i Europie" – czytamy w przesłanej do naszej redakcji odpowiedzi.
Jopek poinformował też, że KKK nie ma wpływu na ceny produktów ustalane przez poszczególnych sprzedawców, a koszty jakie ponosi Kongregacja na organizację wydarzenia są objęte tajemnicą handlową.
Z podobnymi pytaniami zwróciliśmy się do firmy eventowej Artim, która od lat organizuje krakowski jarmark, na odpowiedź czekamy. W 2023 roku prezes Artimu przekazał nam, że nie udziela informacji na temat wydarzenia.
Czosnkowy "totalny scam"
Jakość serwowanych dań według niektórych odwiedzających również pozostawia wiele do życzenia. Para tiktokerek o pseudonimie GastroBesties sprawdziła część propozycji. Oceniły, że grillowane serki są gorsze niż rok temu – "totalna guma, ciężko w ogóle przegryźć", a zupa czosnkowa to "zwykły scam" i smakuje jak rosół instant.
Rozczarowała je też kosztująca blisko 50 zł "staropolska pajda" ze smażoną cebulą, kiełbasą i kiszonym ogórkiem. Pozytywnie oceniły za to jedną z budek z pierogami. Mimo że minimalna porcja tam to pięć sztuk, a jeden pieróg kosztuje pięć złotych, to tiktokerki orzekły, że pierogi są na tyle duże, by najeść się taką ilością.
Agencja marketingowa Epic Aura przeprowadziła inny "test" – czy na krakowskim jarmarku da się kupić coś za zaledwie 10 zł? Okazało się, że tak. Na budżetowej liście zakupów może znaleźć się pół kubka grzańca (10 zł), dwa kiszone ogórki i bułka (10 zł), jeden pieróg (cena nie została podana), dwie porcje tartego sera (tu również nie podano ceny), grillowany serek z żurawiną (9 zł), zimowa herbata (10 zł) lub lizak. Ten ostatni to kwestia kaprysu sprzedawcy, bo jak dowiadujemy się z nagrania, normalnie słodycz kosztuje 12 zł.
Nie tylko stoisko ze słodyczami dopuszcza ideę "krakowskiego targu". - Za keczup zamiast 5 zł zapłaciłam 2,50, frytki kosztowały 7,50, mamy dyszkę – raportuje bohaterka filmu.
600 choinek, lampki i szopka
Jeśli mielibyśmy sugerować się wyłącznie oficjalnymi komunikatami, Jarmark Bożonarodzeniowy jest dumą Krakowa. "Kupcy oferują szeroką gamę świątecznych upominków i dekoracji, takich jak: ręcznie malowane bombki, ozdoby choinkowe, stroiki świąteczne, świece, ręcznie haftowane narzuty, obrusy i serwety, szopki, wyroby ceramiczne, wyroby z drewna, wełny, biżuterię, pamiątki z Krakowa, pocztówki, kalendarze, drewniane zabawki, drewniane wałki, wyroby skórzane, kożuchy regionalne. Ustawiona została kuźnia, w której odbywają się będą pokazy kowalstwa. Tam też można nabyć podkówkę ze swoim imieniem. Co roku wystawcy zaskakują klientów różnorodnością swojego asortymentu" - czytamy na stronie urzędu miasta.
Magistrat chętnie przypomina też o rozmachu, z jakim rynek został przystrojony: znalazło się na nim ponad 600 choinek. Rozwieszono lampki emitujące ciepłe białe światło. Na terenie jarmarku stanęła też drewniana szopka, którą wykonał rzeźbiarz i twórca ludowy Józef Lasik ze Stryszawy.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Anna Winiarska / tvn24.pl