W sobotę na ulicach Paryża znów pojawiły się "żółte kamizelki" oraz przeciwnicy reformy emerytalnej. W antyrządowej manifestacji brało udział kilka tysięcy osób, 32 z nich zostały zatrzymane przez policję.
Jak pisze agencja AFP, manifestanci wznosili hasła wymierzone w rząd oraz policję i znów protestowali przeciwko reformie emerytalnej. Wcześniej doszło do starć z siłami bezpieczeństwa, które próbowały zapobiec uformowaniu się pochodu; funkcjonariusze użyli gazu łzawiącego.
Demonstranci wyruszyli z okolic stacji metra Porte de Champerret w 17. dzielnicy Paryża i skierowali się w stronę dworca Gare de Lyon w południowo-wschodniej części miasta. Sytuacja zrobiła się szczególnie napięta między Placem Republiki a Placem Bastylii, gdzie siły bezpieczeństwa, otaczające manifestantów kordonem, znów użyły gazu łzawiącego. Wówczas wśród demonstrantów pojawiły się okrzyki "Rewolucja!".
Po przybyciu na Plac Bastylii tłum demonstrantów dalej skandował antyrządowe hasła. Krzyczano: "Macron, przyjdziemy po ciebie do twojego domu", "Macron, Philippe, zdrajcy ludu", "Nie dotykaj mojej emerytury".
"Żółte kamizelki"
Żądania dymisji prezydenta Francji Emmanuela Macrona towarzyszą postulatom "żółtych kamizelek" niemal od początku tego ruchu, który rozpoczął się 17 listopada 2018 roku od protestów najpierw przeciwko podatkowi paliwowemu, a później przeciwko polityce gospodarczej rządu.
Demonstracje przerodziły się w brutalną rewoltę i agresywne protesty, ale w ostatnich miesiącach ruch stracił zarówno impet, jak i w dużej mierze społeczne poparcie. W grudniu zeszłego roku "żółte kamizelki" zaczęły dołączać do protestów przeciw reformie emerytalnej, które organizowane są przez związki zawodowe.
Strajki we Francji trwają mimo zapowiedzi premiera Edouarda Philippe’a o tymczasowym wycofaniu się z podwyższenia wieku emerytalnego z pełnym prawem do świadczeń emerytalnych.
Źródło: PAP