Tuż przed rozpoczęciem roku akademickiego w całym kraju szaleją ceny stancji i wynajmu mieszkań. Rektorzy jedenastu uczelni z Krakowa stają murem w obronie studentów i apelują do mieszkańców: "Przyjmujcie ich na kwatery po godziwych cenach" - czytamy w "Gazecie Wyborczej".
Rektorzy Uniwersytetu Jagiellońskiego i Ekonomicznego oraz Akademii Górniczo-Hutniczej, Rolniczej i innych zarzucają właścicielom stancji "śrubowanie cen ponad racjonalną miarę". Ostrzegają, że ten "niechlubny proceder" może zmusić niezamożnych do rezygnacji ze studiów.
"Nieuzasadniony, dramatyczny wzrost cen wynajmu godzi w wielowiekową przyjaźń między krakowianami a studentami, w ugruntowaną opinię Krakowa jako miasta przyjaznego młodym ludziom i szkołom wyższym” - piszą rektorzy. I proszą mieszkańców: "Pomóżcie im teraz, a oni, tak jak w ciągu ostatnich ponad sześciu wieków, będą Wam służyć swoją wiedzą i wykształceniem w przyszłości".
Inicjatorem apelu jest rektor UJ prof. Karol Musioł. O szaleństwie na rynku stancji zaalarmowali go sami studenci. Internetowe fora puchną od skarg. W ciągu roku stancje podrożały o jedną trzecią. Za marną klitkę ze starą wersalką w najtańszej dzielnicy Nowa Huta właściciel żąda dziś 800 zł miesięcznie. Ceny wynajmu podrożały w ślad za cenami nowych mieszkań - metr w Krakowie kosztuje dziś średnio 8 tys. zł, o 2 tys. więcej niż rok temu.
"Nie mają sumienia" - skarży się Anna, studentka Uniwersytetu Ekonomicznego. "1,5 tys. zł kosztuje kawalerka na Kazimierzu. To rudera z brudnymi ścianami, nieszczelnymi oknami, bez mebli, lodówki czy pralki". Właściciele kwater organizują castingi na lokatorów. Katarzyna, studentka dziennikarstwa na UJ, w ciągu czterech ostatnich miesięcy była już na kilkunastu castingach: na Woli Justowskiej, w Śródmieściu, na Prądniku.
"Właściciel umawia na jedną godzinę dziesięć osób. Rozsadza na kanapach w pokoju gościnnym i po kolei odpytuje. Czy palicie papierosy? (Odpowiedź "tak" dyskwalifikuje). Jak często pijecie alkohol? (Najlepiej mówić: "Jestem abstynentem"). Czy macie chłopaka lub dziewczynę? (Prawidłowa odpowiedź: "Nie, bo w głowie mi tylko nauka"). Czy pracujecie, dorabiacie? ("Tak" znaczy, że student zaradny i poradzi sobie z czynszem).
"Studenci grzecznie siedzą i odpowiadają. Casting trwa godzinę. Kończy się licytacją, kto da więcej" - opowiada Katarzyna. Szczególarze przesłuchują studentów jednoosobowo, wzywają na spotkania co 15 minut, wszystko notują w tabelkach. Gdy Katarzyna zadzwoniła do właścicielki dwupokojowego mieszkania na Żabińcu (nowe, prestiżowe osiedle) i zdradziła, że chce zamieszkać z koleżanką, usłyszała pytanie, czy aby na pewno nie są lesbijkami: dwie dziewczyny razem to podejrzane.
Grzegorz Zieliński, właściciel trzypokojowego mieszkania w Śródmieściu mówi: "Takie są twarde prawa rynku. Nie prowadzę działalności charytatywnej. Remont kosztował mnie kilkadziesiąt tysięcy. Nie wpuszczę ludzi, którzy zdemolują mieszkanie w pół roku".
Uczelnie nie budują nowych akademików od kilku lat, bo wcześniej miejsc było więcej niż chętnych. Tymczasem powstają nowe kierunki i uczelnie prywatne, liczba studentów rośnie - w Krakowie w tym roku o cztery tysiące osób. W innych miastach nie jest lepiej - pisze gazeta.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"