Tyle tematów, tyle się dzieje. A ja o pogodzie. Bo nic tak nie wkurza jak to, że zamiast słońca i ciepłych dni znów mamy szaro, buro i ponuro. Przynajmniej w Warszawie. Do bani!!! Zresztą jak tu się nie wkurzać. Wstaje człowiek rano i już wie. Będą korki (w tym mieście co prawda to nie nowość!) jazda do pracy średnio wydłuża się o dwadzieścia minut i niespodzianki czekają.
Na mnie zawsze ta sama. Jeszcze się nie zdarzyło by w taki dzień ktoś przede mną komuś przed sobą nie wjechał, ktoś kogoś nie stuknął albo pan z panem, pani z panią (zresztą konfiguracja dowolna) nie wymieniali uwag na temat niezbyt kulturalnego zachowania na drodze. Tak wiec ruszam rano i czekam!!! Po pięciu minutach jazdy JEST! Wersja wydarzeń nr trzy. Tym razem występują Pan w czarnym aucie na literę M i Pani, chyba z bloku obok, w aucie zielonym – nieco mniejszym niż owego Pana. Pani nie przepuściła Pana na rondzie. I zaczyna się! Najpierw zza zamkniętych szyb padają prawdopodobnie niecenzuralne słowa. Prawdopodobnie! Bo oboje siedzą w autach, pada deszcz i trochę przypominają ryby w akwarium, które podpływają do szyby. Mimo porannego pośpiechu emocje biorą górę. Z sekundy na sekundę jest coraz lepiej.
W takich sytuacjach zaczynam sam ze sobą moją ulubiona zabawę. Zakłady. Czy ON lub ONA zatrzymają auto? Zakład nr jeden. A jeśli tak to kto, jeśli w ogóle, wysiądzie pierwszy? Zakład nr dwa. Pierwszy wygrywam. Zatrzymali się. Drugi przegrywam. Obstawiłem, ze wysiądzie ON. A jednak to Pani okazała się bardziej rozmowna w porannym pośpiechu. Wymiana poglądów trwa. I tak dobre cztery minuty. Oczywiście jak znam życie do żadnej sensownej konkluzji nie doszli. Zresztą pewnie nawet nie oto im chodziło. W końcu pojechali. Każdy w inną stronę!
W porannym drogowym zamieszaniu, korkach, deszczu serdecznie polecam taka zabawę. Możliwość zakładów naprawdę dowolna. Czas trwania zależy tylko od długości panowania nad własnymi nerwami. U mnie to około sześć minut.
Serdecznie pozdrawiając Pana, Panią i pozostałych czytelników życzę Miłego Dnia! (Bez korków)