Wczoraj pokazaliśmy w Faktach, jak Polacy ocenili debatę Kwaśniewski-Kaczyński. 46 procent uznało, że wygrał ją były prezydent, 37 procent, że premier, 8 procent uznało remis, a 9 procent nie miało zdania. To były wyniki „dzień po”. A co Polacy myśleli „dzień przed”? Pokazaliśmy to w Faktach w niedzielę. 46,8 procent przewidywało zwycięstwo Kwaśniewskiego, 37,4 procent stawiało na premiera, a 16 procent nie miało zdania. Zauważyli Państwo? Przewidywania spełniły się z niemal idealną dokładnością. Obawiam się, że mniej to mówi o bohaterach debaty, a więcej o politycznych kibicach…
Śledzę ostatnio, jak na naszych forach internetowych rosną emocje i potężnieje lawina zarzutów, że dziennikarze „zmieniają front”, gdy komentując zdarzenia skupiają się na zdarzeniach, a nie bronią Państwa politycznych ulubieńców. Świetnie to widać na przykładzie nagrań Kaczmarka i dziennikarskich próbach wykrycia, jak było naprawdę, utrudnionych przez milczenie zarówno Kaczmarka, jak i prokuratury.
Polityczni zapaleńcy dziwili się, po co te szczegółowe analizy, przecież widać, że to Kaczmarek dokonał przecieku… Albo na odwrót, po co się tym w ogóle zajmować, przecież to manipulacja Ziobry…
Tomek Sekielski pisał kiedyś na swoim blogu o „ludziach, którzy wiedzą”, mają swoje zdanie na każdy temat, mają jasny pogląd na świat i nowe, pojawiające się fakty dopasowują do tego poglądu i swoich emocji. Akurat dziennikarze są tymi, którzy „nie wiedzą” i dlatego zadają pytania.
Gdy słucham wypowiedzi naszych widzów w „Szkle kontaktowym”, czuję jak wytwarza się pewna więź, wspólnota i jednocześnie oczekiwanie, które przechodzi potem na inne programy i bywa, że doznaje zawodu. Obawiam się, że oczekujecie Państwo od nas zbyt wiele i jednocześnie w pewnym sensie zbyt mało.
Mogę pisać tylko we własnym imieniu, ale wydaje mi się, że naszym celem nie jest walka z rządem i wspieranie opozycji, albo na odwrót. Celem jest ujawniająca prawdę (na ile się da) demokratyczna debata z udziałem możliwie wszystkich stron, uzyskiwanie odpowiedzi na ważne pytania, nawet gdy nie wszyscy chcą tych odpowiedzi udzielać (politycy), a nawet ich usłyszeć (kibice) i niezależnie od tego, czy drążenie jakiejś sprawy sprzyja tym, czy innym, a niekiedy boleśnie rani.
W poniedziałek słyszałem jak słuchacze Radia Maryja modlili się, by Kaczyński dał sobie radę w debacie z Kwaśniewskim. Dwa lata temu słuchałem, jak zwycięstwo PiSu uznano za „pierwszy cud Jana Pawła” i dowód opieki Matki Boskiej, bo przecież październik to miesiąc maryjny… Te i inne emocje to polityczny fakt, który dziennikarz informacyjny może czasem opisać, bo to też jest ciekawe, ale nie może się nim kierować…