W polskich szkołach jest coraz więcej uczniów z zaburzeniami emocjonalnymi i psychicznymi. Nauczyciele nie wiedzą, jak im pomóc, nie są też zainteresowani szkoleniami na ten temat - pisze "Dziennik Polski".
W czwartek 14-letnia uczennica gimnazjum w Bochni popełniła samobójstwo, tego samego dnia 12-letnia Sandra z Przeciszowa wyskoczyła z okna szkoły na II piętrze.
W ubiegłym roku szkolnym w Małopolsce życie odebrało sobie 5 uczniów. Kolejni czterej podjęli nieudane próby samobójcze. W Polsce statystyczny uczeń, który popełnia samobójstwo ma 12 lat. Właśnie tyle, ile Sandra ze szkoły podstawowej w Przeciszowie.
- Bardzo niepokojące jest drastyczne obniżenie wieku osób, które usiłują targnąć się na własne życie – mówi Ewa Domagalska-Kurdziel, pedagog, dyrektor XXXIV LO w Zespole Szkół Specjalnych nr 2 w Krakowie i członek Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego. - Jeszcze do niedawna tak poważne kryzysy emocjonalne dotyczyły głównie 15-16-latków. Teraz problemy mają już 12-letnie dzieci – dodaje.
Jak twierdzi Ewa Domagalska-Kurdziel, nauczyciele nie potrafią radzić sobie z tymi problemami. - Co więcej, wcale nie chcą zgłębiać tej wiedzy. Na początku tego roku nasza szkoła rozpoczęła realizację projektu dla nauczycieli z całej Małopolski "Wiedza zmniejsza lęk - zdrowie psychiczne w szkole - profilaktyka zaburzeń" – mówi dyrektorka. W jego ramach szkoła zaproponowała pomoc w przygotowaniu scenariuszy przykładowych lekcji, konsultacje z psychiatrami, psychologami czy pedagogami specjalnymi, pracującymi z młodzieżą z zaburzeniami psychicznymi. Wszystko gratis.
- Odzew był niewielki. Chęć skorzystania z naszej wiedzy zgłosiło zaledwie kilku nauczycieli. Nauczyciele nie chcą o tym rozmawiać, boją się samego słowa psychiatria – mówi "Dziennikowi Polskiemu" Domagalska-Kurdziel.
Z pomocą nauczycielom przyszło ostatnio Ministerstwo Edukacji Narodowej. Niemal do wszystkich szkół, za pośrednictwem kuratoriów oświaty, dotarły poradniki zatytułowane "Jak zapobiegać samobójstwom". Wydano je w nakładzie około 30 tys. egzemplarzy. Do Małopolskich szkół trafiło 2,5 tys. broszur. Specjaliści są nastawieni sceptycznie do pomysłu MEN. - Trudno jest rozpoznać, że dziecko rzeczywiście ma jakieś problemy i chce popełnić samobójstwo. Do tego potrzebna jest ugruntowana wiedza, a nie taka, którą można znaleźć w poradniku – twierdzi Ewa Domagalska-Kurdziel.
W małopolskim kuratorium oświaty publikacja nie wywołała entuzjazmu. - Brakuje mi w tej broszurze odpowiedzi na pytanie, jak radzić sobie z tym problem. Myślę, że więcej dobrego zrobiłyby szkolenia z tego zakresu dla nauczycieli, ale także rodziców – uważa Henryk Szostak, wizytator z małopolskiego kuratorium oświaty.
Źródło: "Dziennik Polski"