Nawet niewielka iskra mogła zmienić chodnik w piekło. Ale górnicy z Halemby o tym nie wiedzieli. Ich przełożeni podmieniali bowiem przed badaniami próbki pyłu węglowego - pisze "Gazeta Wyborcza".
Pył węglowy to drobniutkie, zaledwie milimetrowe kawałki węgla. Osiadają na maszynach, ubraniach górników, chodnikach. Gdy jest pyłu za dużo, tworzy z powietrzem mieszankę wybuchową. By nie doszło do eksplozji, kopalniany chodnik posypuje się pyłem kamiennym lub zrasza wodą - wyjaśnia dziennik.
Tuż po listopadowej tragedii na kopalni Halemba specjaliści uznali, że na poziomie 1030 metrów pod ziemią pył węglowy nie był jednak neutralizowany. To jego eksplozja zabiła 23 górników, zniszczyła maszyny i powyrywała zbrojenia ścian.
Dlaczego pył nie był neutralizowany? Formalnie nie było ku temu powodów, ponieważ wyniki bieżących badań pyłu nie wskazywały na zagrożenie. Teraz już wiadomo dlaczego.
Prokuratura w Gliwicach twierdzi, że przez co najmniej osiem miesięcy fałszowano badania. Robiono to na polecenie Dariusza D., sztygara oddziału zagrożenia przeciwpyłowego i radiacji kopalni Halemba. Potwierdzili to pracujący dla niego dwaj górnicy.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"