Kiedy z osiągnięć polskiej reprezentacji w piłce nożnej nie ma jak być dumnym, można pocieszyć się tym, że polski wirtualny piłkarz został wicemistrzem świata. Bartosz Tritt wywalczył srebrny medal w grze w FIFA 12, podczas "cyberolimpiady" w Chinach.
Globalne mistrzostwo było w zasięgu ręki Polaka. Niestety w finałowym meczu reprezentacja Polski przegrała w rzutach karnych z Niemcami 3:4. Jednak niezaprzeczalne jest, że nawet srebro jest znacznie lepsze od obecnych wyników polskich prawdziwych piłkarzy. Wirtualna gra, realny sukces Do sukcesu wirtualnej polskiej piłki nożnej doszło na finale "World Cyber Games" w chińskim mieście Kushan. Reprezentantem Polski był Bartosz Tritt, posługujący się nickiem "Bartas", który prawo wyjazdu do Azji wywalczył w polskich finałach. Jak wspomina w rozmowie z reporterem "Polski i Świata" Tritt, jego przygoda z serią gier FIFA zaczęła się dziewięć lat temu, początkowo była to zabawa, a od dwóch lat też poważne zajęcie. "Bartas" jest bowiem przedstawicielem grupy tak zwanych "elektronicznych sportowców", biorących udział w "e-sporcie". - Po całym dniu takich rozgrywek, można się poczuć zmęczonym jak po graniu w piłkę przez cztery godziny - mówi "Bartas". Żeby zajść na growy szczyt potrzebne są regularne treningi. Jak przyznaje wicemistrz, przed finałami nie przykładał się do nich specjalnie, w dwa tygodnie zagrał 25 meczów. W sukcesie, poza wybitnymi zdolnościami w tej akurat grze, pomaga mu między innymi muzyka. - Od kilku turniejów mam swoją playlistę. Trzy z nich wygralem, więc playlista się sprawdza - mówi "Bartas". Lepiej nam idzie przed ekranem Z sukcesu Polak ma nie tylko medal i satysfakcję, ale wymierne korzyści. W Polsce scena e-sportowa jest w powijakach, ale w wymiarze globalnym zdobyła już sobie ugruntowaną pozycję. Na takich turniejach jak finał WCG można zarobić tysiące dolarów. Za drugie miejsce "Bartas" otrzymał ich pięć. Najlepsi gracze mogą też liczyć na zainteresowanie licznych firm z dziedziny rozrywki elektronicznej, które podejmują się ich sponsorowania. Granie może się wtedy nawet stać pracą na pełen etat. Co najważniejsze, Polakom za ekranem idzie lepiej niż tym na prawdziwych stadionach. - Mamy około dziesięciu tytułów mistrzów świata, Europy. Medali na pęczki, czego w normalnym sporcie nam trochę oszczędzono - mówi Janusz Kubski, który zajmuje się organizacją zawodów e-sportowych.
Autor: mk//gak/k / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: TVN