Większość maluchów, niczym wytrawni detektywi, przetrząsa w poszukiwaniu upominków wszystkie możliwe zakamarki. "dziennik Łódzki zapytał jak temu przeciwdziałać.
Sześcioletni Mikołaj, syn prokuratora Wojciecha Górskiego, naczelnika biura ds. przestępczości zorganizowanej Prokuratury Krajowej w Łodzi, nie ma pojęcia, że wymarzone zabawki czekają na niego w garażu. "Interaktywny pies Bobi jest fantastyczny. Szczeka, daje łapę i merda ogonem" - mówi prokurator Górski, który ostatnio więcej czasu zaczął spędzać w składziku z drewnem. I zapewnia: "Syn nie wytropi prezentów, bo są upchnięte głęboko, miedzy motocyklami, skuterami, a drewnem do kominka". Państwo Jabłońscy, właściciele domu z ogrodem pod Krakowem ciągle muszą wymyślać nowe skrytki. Ich dwaj synowie przeszukują wszystkie zakamarki blisko 200-metrowej willi. W tym roku schowali prezenty dla chłopców w ulu, który postawili dla dekoracji w ogrodzie. Mają nadzieję, że niesforne bliźniaki tam nie zajrzą. Gdańszczanin Marcin Nowicki jest kierowcą w międzynarodowej firmie przewozowej. Z ostatniej przed świętami trasy do Niemiec przywiózł 10- letniej córce specjalny zestaw kosmetyków dziecięcych: mydełko, perfumy i lakier do paznokci. Ukrył gwiazdkowy prezent w pralce i zamaskował ręcznikiem. Miał pecha. Żona dorzuciła kilka innych rzeczy i nastawiła pralkę. Mydło się spieniło, a dozownik perfum zatkał. Wczoraj Nowicki ruszył do polskich drogerii, żeby "odtworzyć" zestaw dla małej elegantki. Więcej szczęścia miał warszawianin Marcin Stasiński, który ukrył perfumy dla żony w mikrofalówce. Dyskutowali o ostatnich świątecznych zakupach, kiedy kobieta wpakowała do kuchenki zapiekankę na kolację. "Rzuciłem się jak szalony, żeby ją wyłączyć. Do eksplozji nie doszło, ale z niespodzianki nici. Teraz muszę dokupić żonie jakiś drobiazg" - mówi pan Marcin. Sztukę podrzucania prezentów opanował do perfekcji piłkarz i publicysta sportowy Jan Tomaszewski. "Zawsze wysyłałem córki, aby wyglądały na pierwsza gwiazdkę, a sam pędziłem do bagażnika po prezenty i zostawiałem je na wycieraczce. Z doświadczenia wiem, że prezenty, jeśli są schowane w szafie, natychmiast były odnajdywane. Poseł Tadeusz Cymański prezenty schował w domowej piwnicy. "Inne schowki są już +spalone+" - rozkłada ręce. Za to prof. Jan Krysiński, rektor Politechniki Łódzkiej twierdzi, że idealne miejsce do chowania prezentów jest za książkami. "Gorąco polecam biblioteczkę. Za grubymi książkami miewałem magazyn gier, klocków i zabawek" - tłumaczy "Dziennikowi Łódzkiemu" prof. Krysiński.
Źródło: Dziennik Łódzki