Bezpieka wspierała gang "Nikosia"

Szef trójmiejskiej mafii Nikodem Skotarczak pseudonim "Nikoś" działała bezkarnie, bo "zatrudniał" w swoim gangu oficerów PRL-owskich służb specjalnych - wynika z dokumentów IPN. O kontaktach groźnego gangstera znanego m. in z filmu Olafa Lubaszenki "Sztos", ale też bywalca salonów czytamy w "Rzeczpospolitej".

"Nikoś" już za życia stał się chodzącą legendą. W 1998 został zastrzelony w porachunkach mafijnych w agencji towarzyskiej w centrum Gdyni. Dziś dzięki dokumentom z IPN wiadomo, że parasol ochronny nad jego interesami roztaczali skutecznie .

Pierwszy raz interesami "Nikosia" zainteresowało się już w latach 70. Wojsko Ochrony Pogranicza. Oficerom wydało się podejrzane, że ludzie "Nikosia" dość często wyjeżdżają za granicę. Operacja WOP trwała rok. Funkcjonariusze niczego "Nikosiowi" nie udowodnili, ale wpadli na trop powiązań gangu z SB. Pułkownik Ryszard Kulicki z WOP wskazał w raporcie, że "działalność gospodarcza" bandyty (szmugiel dzieł sztuki, przemyt kradzionych aut na terenie demoludów i Europy Zachodniej) jest możliwa, bo gangsterzy dostają paszporty, mimo że wywodzą się z półświatka. - Uważamy, że kryją się za tym nadużycia władzy ze strony niektórych pracowników Wydziału Paszportów - alarmował Kulicki. Wydziały paszportów w PRL były częścią SB. Mimo tego raportu "Nikosiowi" nie spadł włos z głowy.

Na początku lat 80., gdy gang zajął się hurtowym przemytem kradzionych aut z Zachodu, milicja deptała "Nikosiowi" po piętach wyjątkowo nieudolnie. - Byliśmy za krótcy, żeby dobrać się do niego - mówi gazecie jeden z byłych funkcjonariuszy.

PRL upadła, a milicyjno-policyjne śledztwo w sprawie działalności członków gangu "Nikosia" wciąż się nie kończyło. Dopiero w połowie lat 90. akt oskarżenia trafił do sądu.

Jak ustalił dziennik, gang "Nikosia" w latach 80. był naszpikowany agenturą. Jako TW Turbo o poczynaniach bandy informował Edwin Myszk, jeden z najsłynniejszych agentów bezpieki. W grupie działał też agent o pseudonimie Student. Inny z gangsterów "Nikosia" był z kolei TW wydziału gospodarczego milicji. Mimo tej inwigilacji Skotarczakowi udawało się uniknąć więzienia.

Kiedy agent Myszk został podejrzany o udział w aferze z kradzionymi autami, zaczął grozić SB: straszył, że ujawni, iż działał w gangu na jej zlecenie. SB opracowała dokument (zachował się w archiwum IPN), w którym planuje, jak storpedować śledztwo, gdyby jej TW zrobili się zbyt gadatliwi, i jak ukryć, że agenci działali w mafii.

Źródło: Rzeczpospolita

Czytaj także: