Arcybiskup Stanisław Wielgus nie był współpracownikiem SB i padł ofiarą gry politycznej - informuje "Nasz Dziennik" i zapowiada publikację nowych dokumentów w obronie duchownego.
Gazeta pisze, że o czyny, których nigdy nie popełnił, nowy metropolita warszawski został oskarżony przez grupę osób, które postanowiły nie dopuścić do objęcia przez niego urzędu metropolity warszawskiego. Sposób poprowadzenia sprawy dowodzi, że mieliśmy do czynienia ze zorganizowanym działaniem, za którym kryły się określone cele polityczne - komentuje gazeta. Dziennik jest w posiadaniu materiałów, które mają dowodzić, że w sprawie ks. abp. Stanisława Wielgusa "oszukano Polaków w najgorszy sposób". Gazeta zapowiada, że przez najbliższe dni materiały te systematycznie będą publikowane na łamach "Naszego Dziennika". Abp Wielgus 7 stycznia zrezygnował w atmosferze skandalu z funkcji metropolity warszawskiego w związku z ujawnieniem jego teczki z IPN. Dwie komisje - kościelna i powołana przez Rzecznika Praw Obywatelskich - uznały, iż są dowody, że arcybiskup Wielgus w latach 1973-78 zobowiązał się do współpracy z wywiadem PRL. Sam abp Wielgus przeprosił wiernych za swój błąd sprzed lat oraz za zaprzeczanie współpracy. W Sądzie okręgowym w Lublinie będzie prowadzony proces autolustracyjny abpa Wielgusa, który ubiega się o sądowe stwierdzenie, że nie był tajnym i świadomym współpracownikiem służb specjalnych PRL.
Źródło: "Nasz Dziennik"