Dwa promile alkoholu miał w organizmie kierowca, który wjechał w latarnię w Sulechowie, a potem próbował uciec. Zajście widział policjant, który właśnie przebywał na urlopie. Gdy podszedł do kierowcy, od razu wyczuł woń alkoholu. Mężczyzna bełkotał i zataczał się.
Wziął urlop, ale czasem przed pracą trudno uciec. Tak było w przypadku sierżanta sztabowego Pawła Pegzy, który mimo urlopu interweniował w sobotę w Sulechowie (woj. lubuskie). Na skrzyżowaniu ulic Zielonogórskiej i Cigacickiej zauważył kierowcę peugeota, którzy wjechał w latarnię i próbował odjechać z miejsca zdarzenia. - Policjant pobiegł do kierującego, żeby sprawdzić, co się stało. Gdy otworzył drzwi pojazdu, od razu wyczuł wyraźną woń alkoholu - powiedziała podinsp. Małgorzata Stanisławska, rzeczniczka policji w Zielonej Górze. Funkcjonariusz wyłączył silnik peugeota i zabrał kierowcy kluczyki.
Miał dwa promile alkoholu
- Na miejsce dojechał patrol sulechowskiej policji. 59-letni kierowca peugeota bełkotał i się zataczał, nie mogąc ustać na nogach. Badanie alkomatem wykazało u kierującego dwa promile alkoholu - poinformowała Stanisławska. 59-latek wkrótce stanie przed sądem. Grożą mu kara do trzech lat więzienia, wieloletni zakaz prowadzenia pojazdów i wysoka grzywna.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: KMP Zielona Góra