Dwaj aktywiści, którzy podczas spotkania premiera Mateusza Morawieckiego z mieszkańcami Świdnika (woj. lubelskie), weszli na scenę, zostali zatrzymani za zakłócenie wiecu. Jak informuje policja, obaj zostali przesłuchani i wypuszczeni do domu. Będą odpowiadać za wykroczenie. - Chcieliśmy zadać panu premierowi kilka pytań - mówiła po zatrzymaniu mężczyzn jedna z aktywistek.
Do zdarzenia doszło w piątek na spotkaniu Mateusza Morawieckiego z mieszkańcami Świdnika. Na początku wystąpienia premiera na scenę weszli mężczyźni z bannerem z logiem organizacji Extinction Rebellion i hasłem: "Ocieplanie to twoja robota". Obaj najpierw zostali ściągnięci ze sceny i powaleni na ziemię przez Służbę Ochrony Państwa, następnie przekazani policji. Na zdjęciach ekipy TVN24 widać, jak obezwładnieni mężczyźni są ciągnięci przez mundurowych do radiowozu.
Reporter TVN24 Artur Molęda rozmawiał na miejscu z jedną z aktywistek, która nie została zatrzymana przez policję.
- Walczymy o przetrwanie naszego gatunku na tej planecie. Chcieliśmy zadać panu premierowi kilka pytań, między innymi takie, dlaczego sprawiedliwość klimatyczna w ogóle nie przedostaje się do mediów w kampanii wyborczej, dlaczego są obniżane progi związane z czystym powietrzem, dlaczego nie ocieplamy budynków? Chcieliśmy zawalczyć, żeby ten głos był słyszany w kampanii wyborczej - mówiła reporterowi TVN24 jedna z aktywistek. Na pytanie, dlaczego akurat aktywiści wybrali taką formę zwrócenia uwagi, kobieta odpowiedziała: - Bo żadna inna nie trafia ani do władz, ani do ludzi, a czasami zdarzy się w tym tłumie - który nas zwyzywał, zrzucał z tej sceny - że znajdzie się jedna osoba, do której to trafi - podkreślała.
Aktywiści odpowiedzą za wykroczenie
Rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie nadkomisarz Andrzej Fijołek powiedział w sobotę, że 44-latek i 19-latek odpowiedzą za zakłócenie zgłoszonego wcześniej zgromadzenia publicznego, za które Kodeks wykroczeń przewiduje karę ograniczenia wolności albo grzywny. - Obaj mężczyźni odpowiedzą za wykroczenie. Po wykonanych czynnościach wczoraj zostali zwolnieni do domu - poinformował rzecznik KWP. Policjant przekazał, że 19-latek jest mieszkańcem Warszawy, a 44-latek - województwa warmińsko-mazurskiego. Obaj są aktywistami organizacji proekologicznej.
Komentarz premiera i odpowiedź aktywistów
Po tym zdarzeniu i interwencji służb premier kontynuował wystąpienie. - Niestety, nasi przeciwnicy polityczni wybrali taką formę protestu, wybrali takie prowokacje. Widzimy to na coraz to kolejnych spotkaniach. Zachęcamy was do normalnego funkcjonowania. Tu przed chwilą ktoś próbował mnie zaatakować, ale dziękuje bardzo służbie za szybką i sprawną interwencję - skomentował premier.
Do sprawy w mediach społecznościowych odnieśli się aktywiści z grupy Extinction Rebellion Polska. "Możecie usłyszeć kłamstwo, że osoby aktywistyczne w Świdniku zaatakowały Mateusza Morawieckiego. Nasze protesty są pokojowe. Walczymy o stabilny klimat, przypominamy o klęsce Programu Czyste Powietrze - podkreślili.
W sieci pojawiły się też informacje, że w trakcie użycia siły przez funkcjonariuszy Służby Ochrony Państwa jeden z nich miał używać wulgaryzmów pod adresem jednego z zatrzymanych. Do sprawy SOP odniósł się w mediach społecznościowych. "Informujemy, że funkcjonariusze Służby Ochrony Państwa w trakcie interwencji w Świdniku, nie używali wulgaryzmów. Wypowiedziała je osoba cywilna będąca świadkiem interwencji" - poinformowano na platformie X.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24