Prokuratura miała informacje, że w klasztorze dominikanów w Lublinie ukrywał się poszukiwany Marcin Romanowski. Policja weszła więc do budynków, ale posła PiS nie znalazła. Zakon oczekuje wyjaśnień. Przeor klasztoru złoży zażalenie do sądu.
19 grudnia doszło do przeszukania przez policję klasztoru dominikanów w Lublinie. Mundurowi szukali ukrywającego się Marcina Romanowskiego, posła PiS oskarżanego o nadużycia w związku z Funduszem Sprawiedliwości.
W mediach opublikowany został skan datowanego na 23 grudnia wewnętrznego pisma skierowanego przez ojca Łukasza Wiśniewskiego, prowincjała Polskiej Prowincji Dominikanów, do o. Dariusza Wilka - Przewodniczącego Konferencji Wyższych Przełożonych Zakonów Męskich.
Policjanci w kominiarkach, nad zakonem policyjne drony
W piśmie jest mowa o tym, że lubelscy bracia są zaskoczeni, bo nikt z nich ani nie zna Romanowskiego, ani nigdy z nim nie rozmawiał. A w czasie gdy prowadzone było przeszukanie, w mediach podawana była informacja, że Romanowski jest już na Węgrzech, gdzie otrzymał azyl.
Z pisma wynika, że akcja trwała około dwóch godzin, a na miejscu było sześciu policjantów w kominiarkach. Pomieszczenia mieszkalne miały być przez mundurowych fotografowane, a nad klasztorem miały latać policyjne drony.
Oczekują "wyjaśnienia wszystkich wątpliwości”
W piątek, 27 grudnia, Szymon Popławski OP, socjusz prowincjała, wydał oświadczenie, z którego wynika, że zakonowi jest przykro, iż wewnętrzne pismo trafiło do mediów. Socjusz pisze, że zostało udostępnione wbrew woli zakonu.
Informuje też, że "jako Polska Prowincja Dominikanów dołożymy wszelkich starań, aby na drodze sprawiedliwości wyjaśnić to bolesne i niezrozumiałe dla nas zdarzenie. Zależy nam na poznaniu racji, które skłoniły prokuraturę i policję do przeszukania klasztoru. Oczekujemy od osób odpowiedzialnych za podjęte decyzje wyjaśnienia wszystkich wątpliwości".
Dzień wcześniej prokuratura dostała informacje, że poseł jest w klasztorze
27 grudnia oświadczenie wydał też prokurator Przemysław Nowak, rzecznik Prokuratury Krajowej. - 18 grudnia do PK wpłynęła informacja, że Romanowski przebywa w lubelskim klasztorze i miał być też widziany tam w ubiegłą niedzielę. Informacja dotyczyła konkretnej celi, w której miał przebywać podejrzany, oraz zawierała opis zmian w jego wyglądzie – podaje prokurator Nowak.
Prokurator wydał więc postanowienie o zatrzymaniu podejrzanego i przeszukaniu pomieszczeń mieszkalnych i gospodarczych.
"W momencie wydania ww. postanowienia prokurator nie miał pewności co do miejsca przebywania podejrzanego, dlatego też kontynuował czynności poszukiwawcze" - czytamy w oświadczeniu PK.
Dalej jest mowa o tym, że na miejscu byli mundurowi z Komendy Stołecznej Policji, a w postanowieniu (ani w żadnym innym piśmie) nie konkretyzowano sposobu ani środków, jakie mają być użyte do realizacji czynności. Przeszukanie przeprowadzono 19 grudnia w godz. 15.15-16.40.
Prokuratura: przeor oświadczył, że nie ma żadnych zastrzeżeń
- Przed przystąpieniem do czynności postanowienie prokuratora wręczono przeorowi Klasztoru Św. Stanisława w Lublinie oraz poinformowano go o celu czynności. W przeszukaniu uczestniczyła osoba przez niego wskazana. Po zakończeniu czynności przeor do protokołu oświadczył, że "nie ma żadnych zastrzeżeń co do sposobu przeszukania". Nie dokonano przeszukania żadnego miejsca przeznaczonego do sprawowania kultu religijnego – informuje prokurator Nowak.
Na koniec wskazuje, że na postanowienie dotyczące przeszukania przysługuje zażalenie do sądu.
Prokurator Nowak mówił też o tym podczas piątkowej konferencji prasowej.
- Przeor ma pełne prawo skorzystać ze swoich praw i złożyć zażalenie. My przedstawimy przed sądem nasze stanowisko. To naprawdę rutynowa procedura. (...) Też jesteśmy ciekawi opinii sądu w tym zakresie - stwierdził.
Kanclerz kurii: przeszukanie było dużym zaskoczeniem
Ksiądz doktor Adam Jaszcz, kanclerz Kurii Metropolitalnej w Lublinie, powiedział przed kamerą TVN24, że przeszukanie było dużym zaskoczeniem.
- Po roku 1989, mimo tego że mieliśmy różne rządy w Polsce, nic takiego nie miało miejsca. Również przed rokiem 1989. Po raz ostatni ludzie w mundurach weszli do klasztoru w czasie II wojny światowej – stwierdził kanclerz.
Wspomniał też o liście ojca prowincjała lubelskich dominikanów. – Z tych informacji wynika, że policjanci w kominiarkach, z bronią, weszli do klasztoru, wykonywali czynności, nad klasztorem latały drony. Zarzut ojca prowincjała jest taki, że fotografowane były cele zakonników - mówił ksiądz.
Dodał, że choć trzeba podkreślić, iż służby zachowywały się wobec zakonników w uprzejmy sposób, nie ulega wątpliwości, że cała sytuacja była dla zakonników traumatyczna.
Przeor złoży zażalenie
Przeor klasztoru ojciec Arnold Pawlina OP mówi w rozmowie z tvn24.pl, że nie tyle ma pretensję do policjantów, bo ich pracę ocenia jako profesjonalną, ile do prokuratury.
- To prawda, że podpisałem protokół. Faktycznie nie miałem bowiem zastrzeżeń co do sposobu przeszukania. Nie zmienia to jednak faktu, że nie zgadzałem się z decyzją prokuratury co do przeszukania klasztoru. Dlatego też złożę zażalenie - mówi nam.
Według niego, skoro służby chciały sprawdzić informację, jakoby poseł przebywa na terenie klasztoru, mogły to zrobić w inny sposób. - Wokół jest chociażby monitoring. Uważam, że reakcja była niewspółmierna do okoliczności, tym bardziej że efekt przeszukania jest taki, że niczego nie znaleziono - zaznacza przeor.
Tomasz Siemoniak: nie ma tu żadnego elementu jakiejś wojny z Kościołem
Szef MSWiA Tomasz Siemoniak pytany w piątek, 27 grudnia, w Polsat News o przeszukanie klasztoru w Lublinie, ocenił, że działania musiały mieć swoje źródło w jakiejś uprawdopodobnionej informacji - np. mówiącej o tym, że może być tam poszukiwana osoba albo rzeczy z nią związane.
"Będę zawsze bronił policjantów. Robią swoje. Mają zlecenie - postanowienie prokuratury, działają po prostu według swojej największej wiedzy. Pamiętajmy, że tu chodzi o poszukiwanie osoby podejrzanej o bardzo poważne przestępstwa" - zaznaczył.
Dodał, że jeśli są jakieś wątpliwości co do przeprowadzonych działań, pozostaje droga prawna i można złożyć zażalenie na czynności prokuratury.
"Ani w działaniu prokuratury, ani w działaniu policji nie ma żadnego elementu jakiejś wojny z Kościołem, ataku na Kościół. To jest po prostu poszukiwanie przestępcy" - stwierdził minister. Dodał, że rozmawiał z ministrem sprawiedliwości, który przekazał mu, że w piątek o całej sprawie będzie informowała prokuratura.
Do sprawy odniósł się też Romanowski
Również w piątek Romanowski poinformował na X, że w ramach interwencji poselskiej skierował do premiera Donalda Tuska pismo "z żądaniem podjęcia natychmiastowych działań mających na celu wyjaśnienie sprawy oraz zapewnienie jej transparentności".
"Wnoszę o publiczne ujawnienie wszystkich dokumentów i dowodów, które stanowiły podstawę do: 1. Wydania Europejskiego Nakazu Aresztowania (ENA) oraz skierowanie wniosku o wydanie czerwonej noty Interpolu wobec mojej osoby. 2. Postanowienia o przeszukaniu klasztoru Dominikanów w Lublinie w dniu 19 grudnia br." - czytamy w zamieszczonym przez Romanowskiego na X piśmie.
Romanowski zaapelował m.in. o "zbadanie sprawy przeszukania klasztoru Dominikanów w Lublinie również pod kątem możliwości popełnienia przestępstwa nadużycia władzy oraz wytwarzania fałszywych dowodów w sprawie". "Należy także wskazać na profanację miejsca kultu religijnego oraz naruszenie postanowień konkordatu w wyniku działań policji i prokuratury. Domagam się ujawnienia nazwisk wszystkich osób zaangażowanych w tę akcję, w tym policjantów oraz ich przełożonych" - napisał.
Wydano Europejski Nakaz Aresztowania
Były wiceminister sprawiedliwości, poseł PiS Marcin Romanowski, podejrzany w śledztwie dotyczącym Funduszu Sprawiedliwości, otrzymał azyl polityczny na Węgrzech. Wcześniej tego dnia, 19 grudnia, Sąd Okręgowy w Warszawie poinformował o wydaniu wobec polityka Europejskiego Nakazu Aresztowania. Wobec posła PiS prokuratura planuje ogłoszenie nowych zarzutów.
Śledztwo Prokuratury Krajowej w sprawie Funduszu Sprawiedliwości trwa od lutego 2024 r. To postępowanie rozwojowe, obecnie obejmujące kilkanaście wątków, które toczy się m.in. w sprawie przekroczenia w ubiegłych latach uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez ministra sprawiedliwości oraz urzędników resortu, którzy byli odpowiedzialni za pieniądze z funduszu. W przypadku Romanowskiego, który w latach 2019-2023 był wiceszefem MS, nadzorującym Fundusz Sprawiedliwości, prokuratura zarzuca mu popełnienie 11 przestępstw, m.in. udział w zorganizowanej grupie przestępczej i ustawianie konkursów na pieniądze z tego funduszu.
Przestępstwa Romanowskiego miały polegać m.in. "na wskazywaniu podległym pracownikom podmiotów, które powinny wygrać konkursy na dotacje z Funduszu Sprawiedliwości". Polityk miał też zlecać poprawę błędnych ofert przed ich zgłoszeniem oraz dopuszczał do udzielenia dotacji podmiotom, które nie spełniały wymogów formalnych i materialnych. Zarzuty dotyczą również przywłaszczenia pieniędzy w łącznej kwocie ponad 107 mln zł oraz usiłowania przywłaszczenia pieniędzy w kwocie ponad 58 mln zł.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Sviatlana Zyhmantovic/Shutterstock