Najpierw się samookaleczał, potem zaatakował koleżankę, w końcu zabił babcię. 15-letni Maksymilian z Żychlina (woj. łódzkie) od dawna stwarzał problemy wychowawcze. Jak ustaliliśmy, szkoła próbowała się nim opiekować, ale matka gimnazjalisty miała o to pretensję do nauczycieli. W placówce rozpoczęła się kontrola kuratorium.
Nieobliczalny, dziwny i zamknięty w swoim świecie. Tak 15-letniego Maksymiliana, który kilka dni temu miał zabić swoją 67-letnią babcię, opisują koledzy i koleżanki z jego gimnazjum.
Jak się okazuje, szkoła dobrze wiedziała, że chłopakiem trzeba się zainteresować. 15-latek na terenie placówki miał najpierw ciężko się okaleczyć. Po pewnym czasie doszło do drugiego incydentu - chłopak zaatakował koleżankę, która dla żartu oblała go wodą.
- Gimnazjalista został objęty opieką poradni psychologiczno-pedagogicznej. Szkoła chciała mu pomóc, ale pretensje o to do nauczycieli miała matka chłopaka. Miała mówić, że placówka jest zbyt opiekuńcza - tłumaczy w rozmowie z tvn24.pl Jan Kamiński, łódzki kurator oświaty.
Szkoła pod lupą
Niezależnie od tego, jak dziś można oceniać trafność decyzji matki 15-latka, kuratorium chce dokładnie skontrolować placówkę, w której uczył się Maksymilian i jego 16-letni kolega, Grzegorz. On, zdaniem policji, również uczestniczył w zbrodni.
- Chcemy sprawdzić, czy szkoła właściwie reagowała na wszystkie niepokojące sygnały - wyjaśnia Kamiński.
Kontrola rozpoczęła się we wtorek. Na razie nie wiadomo, jak długo może potrwać.
- Przedstawiciele kuratorium będą rozmawiać z dyrekcją i odtwarzać decyzje podejmowane w placówce - dodaje nasz rozmówca.
"Chciał zwrócić na siebie uwagę"
Jeszcze przed kontrolą gimnazjum poinformowało kuratora oświaty, że 15-letni Maksymilian często zostawał po lekcjach i korzystał z zajęć pozalekcyjnych.
- Na podstawie informacji, które mamy na teraz, możemy wstępnie stwierdzić, że nastolatek chciał zwrócić na siebie uwagę i nie chciał wracać do domu - informuje Jan Kamiński.
- To był normalny chłopak, coś złego z nim się stało w gimnazjum. Zaczął fascynować się Hitlerem, przynosił do klasy różne rzeczy. Wszyscy wiedzieli, że robił to dla szpanu - opowiada chłopak, który twierdzi, że zna młodocianego przestępcę od pierwszych klas podstawówki.
Nożownik wychowywał się w rozbitej rodzinie. Zajmowała się nim babcia, która kilka dni temu stała się jego ofiarą. Maksymilian w piątek przed zbrodnią przyniósł do szkoły nóż. To tym narzędziem najpewniej zadawał później śmiertelne rany.
Koszmar w Żychlinie
W sobotę rano policja dostała informację, że w domu jednorodzinnym w Żychlinie doszło do morderstwa. 67-letnia babcia Maksymiliana została znaleziona z ranami po nożu. Ciężko ranna została też 10-letnia wnuczka zabitej. Policja wstępnie ustaliła, że Maksymilian zaatakował babcię, a jego kolega zadawał ciosy 10-letniej kuzynce.
Policja szybko zatrzymała dwóch nożowników. Nastolatkowie ukrywali się w jednym z pustostanów, mieli na sobie zakrwawione ubrania. W ich kryjówce znajdowało się też kilka butelek z benzyną, które mogły być użyte jak koktajle Mołotowa. Funkcjonariusze nie wykluczają, że gimnazjaliści chcieli przygotować się na odparcie ataku policji.
W ciągu trzech najbliższych miesięcy sąd podejmie decyzję, czy gimnazjaliści będą sądzeni jak dorośli. Jeżeli tak się stanie, może im grozić nawet dożywocie.
Kuzynka przestępcy wraca do zdrowia
Życiu 10-letniej dziewczynki zaatakowanej przez młodocianych przestępców nic nie zagraża.
- Dziewczynka będzie niedługo przewieziona z oddziału intensywnej terapii do kliniki chirurgii - informuje prof. Iwona Maroszyńska z Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: facebook.com