Zarzuty czynnej napaści na policjantów usłyszało dwóch mężczyzn, którzy są podejrzani o zaatakowanie funkcjonariuszy w Zgierzu. Obcokrajowcy nie przyznają się do winy. Ich 11 kolegów wciąż czeka na przesłuchania. Nad sprawą pracuje pięciu prokuratorów.
W nocy z 22 na 23 lutego, gdy dwóch policjantów w cywilu patrolowało ulice Zgierza. W pewnym momencie ich uwagę przykuła grupa mężczyzn. Jak później informowała policja, zachowywali się na tyle podejrzanie, że podjęto decyzję o ich wylegitymowaniu. Pięciu mężczyzn rozmawiać z policjantami nie chciało. - Grupa odmówiła i zareagowała agresją - informował Krzysztof Kopania z Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Jak wynika z dotychczasowych ustaleń policji i prokuratury, (http://www.tvn24.pl)
Jak wynika z dotychczasowych ustaleń policji i prokuratury, stronę funkcjonariuszy najpierw poleciały wyzwiska, później między innymi fragmenty płyty chodnikowej i kamienie. Jeden z policjantów postanowił się bronić. Wyciągnął broń i oddał, jak informuje prokuratura, przynajmniej jeden strzał ostrzegawczy. To nie uspokoiło agresorów. Funkcjonariusz otworzył ogień. Wystrzelił 15 pocisków. Czterech mężczyzn trafiło do szpitala z ranami postrzałowymi. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Do szpitala trafili też dwaj policjanci. Placówkę opuścili jeszcze w piątek.
Przesłuchania i zarzuty
W sumie w sprawie zatrzymano 13 mężczyzn. Wśród nich jest siedmiu obywateli Ukrainy, pięciu Gruzji i jeden Mołdawii. Mają od 20 do 45 lat. Z nieoficjalnych informacji wynika, że jeden z postrzelonych Ukraińców to były zawodowy żołnierz.
Hospitalizowani są cały czas pilnowani przez policjantów. Jak informuje Piotr Borowski, reporter TVN24, dwóch z rannych mężczyzn zostało przesłuchanych jeszcze w piątek. - Usłyszeli oni zarzuty czynnej napaści na funkcjonariuszy policji za co grozi im do 10 lat więzienia. Podejrzani nie przyznają się do winy - przekazał reporter. Dwóch pozostałych rannych wciąż czeka na przesłuchania. Podobnie jak dziewięciu mężczyzn, którzy zostali osadzeni w policyjnym areszcie. Pierwsi w sobotnie przedpołudnie zostali przewiezieni do siedziby śledczych. Nad sprawą pracuje pięciu prokuratorów. Do każdego z przesłuchań potrzebni są tłumacze.
Śledczy sprawdzają też, czy funkcjonariusze mieli powody do użycia broni.
Autor: tam//ec / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24