Sąd Rejonowy w Zgierzu (Łódzkie) aresztował na trzy miesiące 35-latka podejrzanego o brutalne zabójstwo 82-letniej kobiety. Prokuratura ustaliła, że motyw zabójstwa był "rabunkowy i seksualny". Mężczyzna miał wejść do mieszkania ofiary pod pozorem pomocy we wniesieniu zakupów.
O tymczasowym areszcie dla 35-latka podejrzanego o brutalne 82-letniej kobiety poinformował w rozmowie z tvn24.pl szef Prokuratury Rejonowej w Zgierzu, prokurator Janusz Tomczak.
- Sąd przychylił się do naszego wniosku i aresztował 35-latka na trzy miesiące - przekazał prokurator.
Pomógł starszej kobiecie wnieść zakupy, potem zabił
Do zdarzenia doszło w piątek (6 września) w Ozorkowie. Mieszkańcy jednego z bloków postanowili zajrzeć do mieszkania sąsiadki, bo wyczuli wydobywający się z niego swąd.
Odnaleźli w nim martwą kobietę leżącą na wersalce. Ciało było częściowo obnażone i miało widoczne rany od ostrego narzędzia.
Podczas poszukiwania sprawcy zabójstwa przejrzano między innymi miejski monitoring. Wynikało z niego, że kobieta rano szła w kierunku domu w towarzystwie młodszego mężczyzny.
- Bezpośrednio przed blokiem, w którym kobieta zamieszkiwała, zaproponował jej pomoc we wniesieniu zakupów. Starsza Pani przystała stała na propozycję, 35–latek wniósł torby do pokoju. Za przysługę otrzymał 10 złotych. Zauważył, że w portfelu kobiety znajduje się jeszcze 200 złotych. Zażądał wydania pieniędzy, a gdy pokrzywdzona odmówiła, zaatakował ją - opisał przebieg zdarzenia rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania zaznaczając, że miało ono drastyczny przebieg.
Podejrzany - według prokuratora, zaczął dusić swoją ofiarę i zadał jej liczne rany, które w części mogły pochodzić od ostrego narzędzia. Napastnik opuszczając mieszkanie zabrał z sobą znalezione w portfelu pieniądze, leżącego w pokoju laptopa, a także zegarek i biżuterię.
Chciał wywołać wybuch gazu
Śledczy ustalili, że 35-latek chciał doprowadzić do wybuchu gazu w mieszkaniu, żeby zatrzeć ślady napaści.
- Włączył piekarnik elektryczny oraz przeciął przewód doprowadzający gaz z butli do kuchenki. Jak się okazało już po odnalezieniu ciała kobiety, butla była zakręcona - przekazał Krzysztof Kopania.
Po zatrzymaniu mężczyzna zeznał, że skradzionego laptopa sprzedał, a otrzymane za niego pieniądze przeznaczył na alkohol, a biżuterię wyrzucił.
- Treść złożonych w prokuraturze przez podejrzanego wyjaśnień wskazuje, że częściowo przyznaje się on do stawianych zarzutów. Niewykluczone, że zostaną one poszerzone o działania, które miały na celu doprowadzenie do eksplozji - podał rzecznik łódzkiej prokuratury.
- Przed wyjściem z mieszkania podjął działania w kierunku zatarcia śladów, poprzez spowodowanie wybuchu. Włączył piekarnik elektryczny oraz przeciął przewód doprowadzający gaz z butli do kuchenki. Do wybuchu nie doszło, bo okazało się, że butla była zakręcona, co wyszło na jaw już podczas oględzin miejsca zbrodni po ujawnieniu zabójstwa - powiedział Kopania.
Po ucieczce z miejsca zbrodni podejrzany wrócił do swojego mieszkania dopiero w nocy z piątku na sobotę. Podczas przesłuchania powiedział, że skradzionego laptopa sprzedał, a otrzymane za niego pieniądze przepił. Na alkohol przeznaczył też skradzione kobiecie pieniądze. Nie udało się odzyskać zrabowanej po zabójstwie biżuterii. Podejrzany twierdzi, że ją wyrzucił.
35-latkowi od lat 15 więzienia, aż do dożywocia włącznie.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock