Prokuratorzy zawnioskowali do sądu o umieszczenie w szpitalu psychiatrycznym 36-latka z Łodzi. Mężczyzna jest podejrzany o to, że w grudniu ubiegłego roku potrącił na pasach pieszego, doprowadził do kilku kolizji i atakował przechodniów. Zdaniem biegłych psychiatrów mężczyzna w momencie zdarzenia był niepoczytalny.
Oprócz wniosku o umieszczenie w szpitalu, prokuratorzy chcą też umorzenia postępowania karnego.
- Decyzje te podjęliśmy po zapoznaniu się z wynikami prac biegłych psychiatrów, którzy badali podejrzanego. Wynika z niej jednoznacznie, że mężczyzna po wyjściu na wolność( obecnie przebywa w areszcie ) stanowiłby zagrożenie - informuje tvn24.pl Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.
Na razie mężczyzna wciąż formalnie jest podejrzany o zabójstwo, naruszenie nietykalności osobistej dwóch osób i zniszczenie mienia wartego niemal 26 tys. złotych. Śledczy od samego początku mieli "bardzo poważne wątpliwości" dotyczące zdrowia psychicznego 36-latka. Mężczyzna leczył się wcześniej psychiatrycznie.
Koszmar na łódzkich ulicach
Do dramatu doszło 12 grudnia minionego roku. Jak ustalili śledczy, podejrzany poruszał się po mieście samochodem renault. Uderzył w samochód wjeżdżający na teren swojej posesji i zaatakował jego kierowcę. Rozpoczął szalony rajd ulicami miasta.
Mężczyzna miał nie zważać na czerwone światło. Uszkadzał po drodze kolejne samochody, przeciskając się między nimi na skrzyżowaniach. Na ulicy Traktorowej 36-latek miał potrącić 59-letniego pieszego na oświetlonym przejściu dla pieszych, zabijając go na miejscu. Siła uderzenia była tak duża, że jego ciało wylądowało 30 m dalej, na końcu zatoczki autobusowej.
Po śmiertelnym potrąceniu, 36-latek jechał dalej. Jak wynika z prokuratorskich ustaleń, na osiedlu Teofilów uderzył w kolejny samochód. Pasażerką tego auta była kobieta w ósmym miesiącu ciąży, która trafiła do szpitala na obserwację. Na szczęście nic jej się nie stało.
Po tej stłuczce mężczyzna miał porzucić swoje renault i uciekał pieszo. Na przystanku autobusowym zaatakował dwie starsze kobiety. Z ustaleń wynika, że jedną z nich popchnął tak, że się przewróciła, a potem ją kopnął. Drugą miał próbować wepchnąć pod nadjeżdżający autobus. Krótko później łodzianin zaatakował innego pieszego oraz uderzył w zaparkowany samochód. Ci dwaj mężczyźni oraz dwaj policjanci obezwładnili napastnika na ul. Rojnej.
Video z szaleńczego rajdu
Dotarliśmy do nagrania, na którym widać krótki fragment dramatycznego rajdu po Łodzi. Film pochodzi z kamery zainstalowanej w samochodzie, który przez chwilę jechał za samochodem 36-latka.
- Autorem nagrania jest świadek, który był wyprzedzany "na trzeciego" przez sprawcę tej drogowej tragedii - mówi asp. Marzanna Boratyńska z łódzkiej drogówki.
Dodaje, że film został nagrany chwilę przed tym tragicznym zdarzeniem na przejściu dla pieszych. Boratyńska wyjaśnia, że prokuratura zajmująca się sprawą dysponuje również innymi nagraniami. Nie nadają się do publikacji ze względu na ich drastyczność.
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: Łódzka policja, TVN24 Łódź