Jeszcze nie było takiego dnia w te wakacje, żeby nikt nie stracił życia na drodze. - Średnio ginie osiem osób każdego dnia. To czyjeś matki, ojcowie, bracia, dzieci - mówią policjanci. I na półmetku, już w liczbach i na mapie, rozpisują te tragedie. Na razie licznik zatrzymał się na 332 osobach.
Nadkomisarz Przemysław Błoński z Komendy Głównej Policji każdy dzień zaczyna od tego samego - naniesienia kolejnych punktów na wirtualnej mapie Polski. Każdy z nich oznacza wypadek, w którym ktoś zginął. To kierowcy samochodów osobowych i ich pasażerowie, motocykliści, rowerzyści, piesi zabici na chodnikach i na przejściach dla pieszych.
Ofiary brawury, alkoholu, nieostrożności i głupoty.
- Czasami jeden punkt oznacza śmierć dwóch, trzech albo nawet czterech osób. To ludzie w różnym wieku, czasami małe dzieci - mówi Błoński.
Mapa, aktualizowana codziennie, na półmetku wakacji jest już niemal nieczytelna. Nad nią na stronie policji widnieje czerwony licznik ofiar śmiertelnych. Dzisiaj rano wskazywał 332. Jutro te dane będą już nieaktualne.
- Statystycznie dziś znów zginie osiem osób, bo taka jest dzienna średnia. Mapa jest czarna od śmierci - stwierdza nadkom. Błoński.
I dodaje: - Jakbyśmy chcieli zaznaczać osoby ranne, to miejsca na mapie nie byłoby od dawna.
Mapa nie stanie się szara. Czarnych punktów będzie przybywać
Jest gorzej czy lepiej niż w ubiegłym roku w wakacje? Te Anno Domini 2019 będą nieco dłuższe niż w 2018 roku.
Porównaliśmy więc tegoroczny lipiec z zeszłorocznym (od 1 do 29 dnia miesiąca włącznie). Wnioski? Rok temu zginęły 252 osoby, w tym roku 245.
To jednak, jak podkreślają policjanci, nie oznacza, że jest bezpieczniej.
- Dane z zeszłego roku są finalne. Te z tego niestety jeszcze nie. Życia wielu osób rannych w wypadkach nie udaje się uratować. Dlatego trzeba ich potem doliczyć do tragicznej statystyki - mówi rozmówca tvn24.pl.
Z pewnością jest mniej wypadków. W lipcu ubiegłego roku było ich w sumie 2852; w tym - 2592. Rannych też jest mniej. Rok temu w lipcu ucierpiało 3430 osób, w tym - o 350 mniej.
W liczbach nie ma emocji
- Jesteśmy tak skonstruowani, że liczby do nas nie przemawiają. Zwykliśmy poznawać świat poprzez emocje, w liczbach ich nie ma - komentuje Anna Miżowska, psycholog z Łodzi. Dlatego próba ukazania skali problemu na mapie - jej zdaniem - to krok w dobrym kierunku.
Z kolei psycholog transportu Małgorzata Rawska-Zajdel przekonuje, że koszmar kryjący się za każdą kropką na publikowanej przez policję mapie zrozumieją w pełni tylko ci, których w jakiś sposób dotknęła drogowa tragedia.
- Przykłady naszych bliskich osób, które faktycznie znamy, mogą spowodować jakąś refleksję - komentuje Rawska-Zajdel.
A refleksja potrzebna jest od zaraz. Bo policjanci tylko w lipcu tego roku zatrzymali 7 277 nietrzeźwych kierowców. Średnia? 250 dziennie. To znaczny wzrost w porównaniu z analogicznym okresem zeszłego roku, kiedy zatrzymano 6701 nietrzeźwych kierujących.
- Wystarczyłoby, żeby kierowcy nie decydowali się na brawurę, alkohol. Żeby przestrzegali przepisów ruchu drogowego. Wtedy sierpniowa statystyka śmierci z pewnością byłaby pusta. Niestety, najpewniej nie będzie - kończy st. asp. Marzanna Boratyńska z łódzkiej drogówki.
Przez całe ubiegłoroczne wakacje na drogach zginęły 592 osoby.
Co kryje czarny punkt
Ale jakie historie kryją się za każdym z czarnych punktów na policyjnej mapie? Ilu zabitych to piesi? Ile zginęło dzieci? Za ile tragedii odpowiadają pijani kierowcy? Na tym etapie policja nie podaje takich danych dla tych wakacji.
W poprzednie wakacje było tak.
W zeszłym roku blisko co trzecią ofiarą wypadków (29 proc) byli kierowcy samochodów osobowych. Drugą najliczniejszą grupą byli ich pasażerowie (22 proc. wszystkich zgonów).
Trzecią pod względem liczebności grupą zabitych byli piesi (19 proc. wszystkich zgonów na drodze).
Można domniemywać, że większość wszystkich ofiar tegorocznych wakacji miała więcej niż 60 lat (rok temu co trzecia ofiara była w tym wieku). Najrzadziej na drogach giną małe dzieci, takie do 6. roku życia.
Ze statystyk wynika jeszcze jedno - młodzi kierowcy doprowadzają do drogowych tragedii blisko dwa razy częściej niż starsi.
***
Statystyczny wypadek śmiertelny wyglądał mniej więcej tak: na dwukierunkowej, jednojezdniowej drodze dochodzi do wymuszenia pierwszeństwa; jeden z samochodów uderza w bok drugiego; ofiarą jest kierowca samochodu osobowego; tragedia dzieje się w terenie niezabudowanym, w środku dnia. Świeci słońce, widoczność doskonała, droga prosta.
Autor: bż/i / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź