Towarzystwo ubezpieczeniowe Compensa zmieniło zdanie w sprawie wypłaty zadośćuczynienia dla rodziców tragicznie zmarłego kierowcy kii, który 16 września zginął na autostradzie A1 wraz z żoną i dzieckiem. Wcześniej pełnomocnik rodziców tragicznie zmarłego mężczyzny został poinformowany o odmowie wypłaty środków. Teraz poinformował, że pieniądze zostaną jednak wypłacone.
O zmianie stanowiska ubezpieczyciela poinformował nas pełnomocnik poszkodowanych. - Towarzystwo ubezpieczeniowe przyjęło swoją odpowiedzialność i przyznało rodzinie świadczenie. Jak wskazano w decyzji, podstawą takiego stanowiska były dokumenty zgłoszenia szkody, które jako pełnomocnik przedłożyłem do akt likwidacyjnych - poinformował w czwartek po południu mecenas Łukasz Kowalski.
W środę jako pierwsi poinformowaliśmy, że towarzystwo ubezpieczeniowe Compensa nie zamierzało wypłacić środków. W piśmie datowanym na poniedziałek, 14 listopada, wskazywało, że "trzeba (...) wykazać, jaka była przyczyna wypadku i kto dopuścił się naruszenia bezpieczeństwa. Jeśli z konkretnych okoliczności zdarzenia wynika, iż nie można ustalić winy któregokolwiek z uczestników kolizji, roszczenia zostają oddalone". Po tym, jak nagłośniliśmy sprawę, firma zmieniła jednak zdanie.
- Dziękuję wszystkim osobom, które bardzo mocno zaangażowały się w sprawę i komentowały poprzednie stanowisko TU dotyczące odmowy wypłaty świadczeń jako nieuzasadnione. Widocznie zmusiło to ubezpieczyciela do ponownego przeanalizowania akt i zmiany swojego dotychczasowego stanowiska - podkreśla prawnik.
Dlaczego towarzystwo było na "nie"?
Jak wynika z ustaleń prokuratury, pędzące ponad 308 kilometrów na godzinę bmw kierowane przez 32-letniego Sebastiana M. uderzyło w tył kii, w której jechała trzyosobowa rodzina. Uderzone w tył auto się zapaliło - rodzice i ich pięcioletni syn zginęli w płomieniach.
W skierowanym do prawnika piśmie z 14 listopada czytaliśmy, że w sprawie wypadków komunikacyjnych obowiązuje "odpowiedzialność cywilna na zasadzie winy". W razie zdarzenia - jak tłumaczy towarzystwo - "naprawienia szkody można żądać na zasadach ogólnych".
W praktyce, jak podnosił ubezpieczyciel, oznacza to, że trzeba wykazać, że wskazany sprawca ponosi winę za spowodowanie szkody. Towarzystwo ubezpieczeniowe informowało, że nie można było wskazać, kto jest winny.
Czytaj też: Sebastian M. zatrzymany na terenie Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Jest wniosek o ekstradycję
"Doniesienia medialne" były niewystarczające dla ubezpieczyciela
W stanowisku, które w środę dostaliśmy z biura prasowego firmy Compensa Towarzystwo Ubezpieczeń S.A., czytaliśmy, że ubezpieczyciel - ze względu na tajemnicę ubezpieczeniową - nie mógł komentować konkretnej sprawy.
Otrzymaliśmy jednak informację, w jaki sposób towarzystwo analizuje podobne przypadki. Towarzystwo wskazuje, że podstawą prawną jest art. 436 §2 Kodeksu cywilnego, który wskazuje konieczność udowodnienia, że wskazany sprawca ponosi winę za spowodowanie szkody.
"Doniesienia medialne teoretycznie wskazujące winnego nie mogą być dla Towarzystwa przesłanką do uznania roszczenia" - argumentowało wtedy biuro prasowe.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: KP PSP w Piotrkowie Trybunalskim