Mariusz S. jako jedyny przyznał się do napaści na 44-letniego Asmata Ullaha. Podczas proces przepraszał i mówił, że "to nie powinno mieć miejsca". Winę za to, że na początku stycznia zaatakował Pakistańczyka zrzucał na alkohol. Dla sądu jednak nie było to żadne wytłumaczenie.
Mężczyzna został skazany na rok i osiem miesięcy więzienia. Oprócz tego ma zapłacić poszkodowanemu 8 tys. złotych zadośćuczynienia.
Niewiele niższy wyrok usłyszeli jego koledzy, którzy towarzyszyli Mariuszowi S.
29-letni Dawid S. (w czasie śledztwa przyznał się tylko do odepchnięcia Pakistańczyka) ma spędzić w więzieniu półtora roku i zapłacić 3 tys. zadośćuczynienia.
Młodszy o cztery lata Damian K. (nie przyznał się do winy, nazywał siebie "świadkiem zdarzenia") ma spędzić w zakładzie karnym 14 miesięcy i zapłacić poszkodowanemu dwa tysiące złotych.
- Oskarżeni są winni pobicia na tle rasowym. Sąd musiał posiłkować się zeznaniami świadków, bo oskarżeni się wybielali i nie byli wiarygodni - uzasadniała sędzia.
Wyrok nie jest prawomocny.
"Odruchowa kradzież" i "taniec z Murzynką"
Widownia w łódzkim sądzie przyjęła wyrok z niezadowoleniem. W pewnym momencie sędzia zagroziła, że jeżeli widownia się nie uspokoi, to zacznie wypraszać zbyt głośne osoby z sali.
- Wyjaśnienia oskarżonych nie tłumaczą skali obrażeń u pobitego. Ich przyznanie się do winy było więc pozorne - konkludowała uzasadniając wyrok.
Pobity Pakistańczyk o zdarzeniu (wypowiedź z 4 stycznia br.)
Najsurowiej ukarany Mariusz S. do winy przyznał się jeszcze w czasie śledztwa. Tuż po zatrzymaniu tłumaczył prokuratorom, że dwukrotnie uderzył pokrzywdzonego oraz wypowiadał do niego obraźliwe słowa, nawiązujące do jego wyznania. On - w przeciwieństwie do dwóch kolegów, którzy towarzyszyli mu krytycznej nocy - odpowiadał z wolnej stopy. W piątek nie pojawił się w sądzie.
Dawid S. opowiadał, że odepchnął Pakistańczyka, kiedy ten na niego wpadł.
-Odwróciłem się na chwilę od nich. Jak znowu spojrzałem, to on już leżał na chodniku. Zabrałem mu telefon. To był odruch. Nie chciałem, żeby po kolegów zadzwonił - tłumaczył przed sądem.
Damian K. stwierdził z kolei, że nie uczestniczył bezpośrednio w zdarzeniu.
- Ten Pakistańczyk wpadł na Mariusza S. Nie wiem, kto uderzał - zapewniał. Zaznaczał, że nie jest rasistą.
- Na balu kończącym gimnazjum nawet tańczyłem z Murzynką. Mam dużo znajomych różnej narodowości - zapewniał oskarżony.
Dodał, że jego pobyt za kratkami jest tragedią dla jego żony i dziecka. - Oni nie mają gdzie mieszkać bez mojej pomocy. Byłem jedyną osobą utrzymującą rodzinę - podkreślał.
"Niech nie robią krzywdy innym"
Do zdarzenia doszło w nocy z 2 na 3 stycznia. 44-letni Asmat Ullah został zaatakowany niedługo po tym, jak skończył pracę.
- Chciałem tylko kupić papierosy, poszedłem do sklepu. Tam się zaczęło - opowiada 44-latek, który został dotkliwie pobity.
Dlaczego?
- Od razu do mnie krzyczeli: "Ej, Osama, Osama!". Potem zapytali, czy jestem muzułmaninem - mówi. Kiedy potwierdził, dostał pierwsze ciosy. Według oskarżenia, mężczyzna był bity pięściami po głowie, a gdy upadł - kopany po całym ciele. Krytycznej nocy sprawcy złamali mu nos, wybili zęby. Oprócz tego 44-latek miał ogólne obrażenia głowy i klatki piersiowej.
Po rozpoczęciu procesu mówił przed kamerą TVN24, że "wybaczył już sprawcom".
- Chciałbym tylko, żeby nikogo już nie spotkał taki los, jak mnie - podkreślał.
Autor: bż//ec / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź