Basia, Wiktor i Maciuś. Historie trójki dzieci, które zmarły w ciągu ostatnich miesięcy łączy to, że wszystkie były leczone w kutnowskim szpitalu. W każdej z tych spraw prowadzone jest śledztwo, w którym prokuratorzy sprawdzają, czy lekarze nie popełnili błędu.
W żadnym ze śledztw nikomu nie przedstawiono dotąd zarzutów, ale i tak zaufanie do szpitala i jego pracowników dramatycznie spadło. W ubiegłym tygodniu przed placówką odbył się nawet protest, w którym uczestniczyło ponad 50 osób. Na transparentach można było przeczytać m.in. "pozwalacie umierać, zamiast leczyć".
- Musimy coś z tym zrobić, dlatego stworzymy instytucję samorządowego rzecznika praw pacjenta. Będzie on działał w imieniu tych, którzy mają zastrzeżenia do pracy lekarzy w szpitalu - mówi w rozmowie z tvn24.pl Krzysztof Debich, starosta kutnowski.
Nie czekać na tragedię
Rzecznik ma zostać zatrudniony przez starostwo, które jest jednocześnie organem założycielskim szpitala.
- Rzecznik musi znać się na prawie i działaniu szpitala. Do niego będzie można się zwracać w razie wystąpienia jakichkolwiek problemów - tłumaczy starosta.
I zapewnia, że pozwoli to zacieśnić kontakt pomiędzy pacjentami a urzędnikami.
- Nie chcemy być informowani o potrzebie zmian tylko przy okazji tragedii, które wstrząsają opinią publiczną. Dzięki temu usprawnimy działanie naszego szpitala - dodaje Krzysztof Debich.
W Polsce działa już rzecznik praw pacjenta. Kutno chce mieć jednak swojego, który skupiłby się na lokalnych problemach.
Stanowisko ma objąć nowa osoba, bo starosta tłumaczy, że żaden z jego obecnych urzędników "nie ma odpowiednich kwalifikacji". Jeszcze nie wiadomo, kiedy rzecznik miałby zacząć działać.
Rodzice protestują w szpitalu w Kutnie
"Rozdmuchiwanie administracji"
Zajmująca się prawami pacjentów fundacja "Gwiazda Nadziei" zareagowała na pomysł powiatowych urzędników bez entuzjazmu.
- Wiemy, że coś trzeba zrobić, żeby poprawić pracę szpitala w Kutnie. Mamy jednak wątpliwości czy tworzenie nowych etatów i rozdmuchiwanie administracji to dobry kierunek - mówi Marek Józef z zarządu fundacji.
Dodaje, że będzie "przyglądać się" pracy samorządowego rzecznika.
- Do tej pory nie słyszałem o takim pomyśle. Za pół roku będziemy w stanie powiedzieć, czy to była pomyłka i marnotrawstwo pieniędzy publicznych, czy też nie. W końcu życie ludzkie nie ma ceny - kwituje Józef.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż//rzw / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: tvn24