"Utopił nas w długach, teraz udaje ofiarę". Prezes z zarzutami chce odzyskać funkcję

Podejrzany chce znowu rządzić w spółdzielni
Podejrzany chce znowu rządzić w spółdzielni
Źródło: TVN24 Łódź
Dla wielu mieszkańców bloków łódzkiej spółdzielni "Śródmieście" Krzysztof D. jest głównym sprawcą ich tarapatów. Zadłużona na ponad 30 mln zł spółdzielnia ma problemy z dostawami ciepłej wody i prądu do klatek schodowych. Jej były prezes jest podejrzany o niegospodarność. Nie czuje się jednak winny i właśnie wysłał do sądu pozew, w którym domaga się przywrócenia na stanowisko i odszkodowania za utracone zarobki. Mieszkańcy są oburzeni.

W minionym tygodniu do łódzkiego sądu wpłynął pozew od Krzysztofa D.

- Podejrzany domaga się przywrócenia na stanowisko prezesa SM "Śródmieście" i żąda wypłaty odszkodowania za utracone wynagrodzenie - wyjaśnia Grażyna Jeżewska z biura prasowego Sądu Okręgowego w Łodzi.

Przypomnijmy, Krzysztof D. w listopadzie ubiegłego roku usłyszał zarzuty karalnej niegospodarności. Zdaniem śledczych, 65-letni prezes i jego 56-letni zastępca zarządzali działkami w taki sposób, że narazili spółdzielnię na olbrzymie straty.

Mężczyznom grozi do 10 lat więzienia. Spółdzielnia, którą kierowali, jest dzisiaj zadłużona na ponad 30 mln złotych. Z powodu długów w maju nie było przez kilka dni ciepłej wody, a w lipcu na klatkach schodowych nie było światła.

Grażyna Jeżewska z łódzkiego sądu dodaje, że pozew złożony przez Krzysztofa D. jest niekompletny, dlatego termin rozprawy nie został wyznaczony.

- Wezwaliśmy pozywającego o uzupełnienie braków. Kiedy do nas wpłyną niezbędne informacje, wniosek będzie procedowany - informuje Jeżewska.

"Zarzuty mu nie przeszkadzają"

Żądania byłego prezesa bulwersują lokatorów SM "Śródmieście"

- Wniosek prezesa to nie tylko dowód jego bezczelności, ale również małej skuteczności organów ścigania – denerwuje się Agnieszka Wojciechowska van Heukelom, która reprezentuje mieszkańców SM "Śródmieście". Wojciechowska podkreśla, że pierwsze wątpliwości co do uczciwości Krzysztofa D. pojawiły się 10 lat temu.

- Już w 2004 roku prokuratorzy sprawdzali, czy prezes nie dopuścił się niegospodarności. Wtedy śledztwo było umorzone. Teraz zarzuty są, ale to i tak nie powstrzymuje Krzysztofa D. od wyciągania ręki po pieniądze spółdzielców - denerwuje się.

I dodaje, że mimo wysokiej kary grożącej byłemu prezesowi, cieszy się on wolnością.

- Wyszedł za kaucją w wysokości 50 tys. złotych. Tymczasem miesięcznie Krzysztof D. zarabiał w spółdzielni 20 tys. i w spółce należącej do spółdzielni kolejne 20 tys. złotych. Wypuszczono go więc za równowartość niewiele wyższą, niż miesięczne dochody – mówi Agnieszka Wojciechowska van Heukelom.

Były prezes spółdzielni: "nie czuję się winny"

Były prezes spółdzielni: "nie czuję się winny"

"Robi z siebie ofiarę"

Lokatorzy, z którymi rozmawialiśmy mówią, że "prezes próbuje zrobić z siebie ofiarę, mimo, że sam pogrążył spółdzielnię i jej mieszkańców".

- Ten mężczyzna sprawił, że boimy się co przyniesie nowy dzień. Każdego ranka sprawdzam, czy już mi wyłączyli windę, czy jeszcze nie - dodaje zbulwersowana pani Anna, mieszkanka 12 piętra w wieżowcu zarządzanym przez SM "Śródmieście". Wśród mieszkańców, którzy obwiniają Krzysztofa D. jest najbardziej znany lokator SM "Śródmieście", Stefan Niesiołowski.

- Sytuacja w jakiej znaleźli się mieszkańcy jest skandaliczna. Mam nadzieję, że osoby za nią odpowiedzialne zostaną skazane. Mam na myśli dawny zarząd spółdzielni - mówił nam poseł po tym, jak z powodu długów na jego klatce schodowej nie działało oświetlenie, ani domofony.

Prezes zwolniony zbyt późno?

Agnieszka Wojciechowska van Heukelom tłumaczy, że rada nadzorcza spółdzielni umożliwiła dawnemu prezesowi domagania się pieniędzy.

- Kodeks pracy pozwala na zwolnienie pracownika, który mógł dopuścić się przestępstwa. Musi to stać się w ciągu miesiąca, a w sprawie pana D. nie udało się dotrzymać tego terminu - mówi reprezentantka lokatorów.

Nie udało nam się skontaktować z Krzysztofem D. Dzwoniliśmy do niego kilkukrotnie. Za każdym razem w słuchawce słyszeliśmy komunikat, że abonent jest niedostępny. Dowiedzieliśmy się, że Krzysztof D. najprawdopodobniej zmienił dotychczasowy numer telefonu. Niestety, nikt nie był nam w stanie podać aktualnego numeru.

Ostatni raz udało nam się porozmawiać z byłym szefem SM "Śródmieście" w kwietniu. Podczas rozumowy telefonicznej z portalem tvn24.pl podejrzany przekonywał, że nie jest winny.

- Nie zrobiłem niczego, co mogłoby zaszkodzić mojej spółdzielni. Czekam na rozstrzygnięcie sądu, wcześniej nie chce komentować sprawy - mówił Krzysztof D.

Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.

Mapy dostarcza Targeo.pl

Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź

Czytaj także: