Ukraiński sąd zablokował ekstradycję do Polski Mamuki K., podejrzanego o zamordowanie Pauliny

Paulina została zamordowana w zeszłym roku (wideo archiwalne)
Rodzina o decyzji sądu dowiedziała się od nas
Źródło: TVN24 Łódź

Ukraiński sąd uchylił decyzję o wydaniu Polsce Mamuki K., 40-letniego Gruzina podejrzewanego o brutalne zabójstwo Pauliny, której pod koniec ubiegłego roku szukała cała Łódź. - Jeżeli decyzja się uprawomocni, mężczyzna będzie mógł wyjść na wolność - informuje adwokat Iryna Myzyna, ekspert prawa ukraińskiego. Na razie tak się jednak nie stanie.

Informacje portalu tvn24.pl potwierdziła we wtorek rano Prokuratura Krajowa. W przesłanym do nas komunikacie wskazuje, że Sąd Rejonowy w Kijowie uchylił wcześniejszą decyzję Prokuratury Generalnej Ukrainy.

26 marca strona ukraińska uwzględniła skierowany przez stronę polską wniosek o ekstradycję i wydała postanowienie o wydaniu Mamuki K. Od tej decyzji odwołał się jednak obrońca Gruzina. I to było odwołanie skuteczne.

"Sąd Rejonowy w Kijowie postanowieniem z dnia 24 kwietnia 2019 roku uchylił zaskarżoną decyzję Prokuratury" - informuje Prokuratura Krajowa.

Strona polska nie zna jeszcze uzasadnienia tej decyzji, bo - jak przekazuje Prokuratura Krajowa - postanowienie sądowe jest dopiero tłumaczone na język polski.

Będzie odwołanie

Ukraińska Prokuratura Generalna zaskarżyła już postanowienie Sądu Rejonowego do Sądu Apelacyjnego w Kijowie.

- Jeżeli jednak sąd drugiej instancji utrzyma w mocy wcześniejszą decyzję, Mamuka K. będzie mógł wyjść na wolność. Nie będzie bowiem podstaw do tego, by go przetrzymywać w areszcie - informuje w rozmowie z tvn24.pl adwokat Iryna Myzyna.

Jeżeli tak by się stało, to nie odpowiedziałby za śmierć Pauliny D.

- Procedura ekstradycyjna mogłaby być wznowiona tylko wtedy, kiedy pojawiłyby się nowe okoliczności w sprawie - dodaje adw. Myzyna.

Decyzja nie jest prawomocna

Decyzja nie jest prawomocna

Czekają od listopada

Rodzina zamordowanej 20 października 29-latki jest zszokowana sytuacją.

- Ten człowiek został zatrzymany 1 listopada. Wtedy przedstawiciele naszego wymiaru sprawiedliwości robili sobie PR na tragedii naszej rodziny. Chwalono się sprawną akcją. A teraz doszło do tego, że K. może nigdy nie odpowiedzieć za to, czego się dopuścił - mówią w rozmowie z tvn24.pl bliscy Pauliny D.

Mecenas Bartosz Tiutiunik, pełnomocnik rodziny Pauliny D. podkreśla, że o uchyleniu zgody na wydanie Mamuki K. do Polski dowiedział się od nas.

- Informacje nie są nam przekazywane. Kolejny raz musimy bazować na informacjach medialnych - podkreślał mec. Tiutiunik

Śmierć w hotelu

Mamuka K. - jak twierdzą śledczy - poznał swoją późniejszą ofiarę na ulicy Piotrkowskiej. Paulina D. bawiła się w piątek (19 października) w towarzystwie znajomych. Gruzina spotkała w sobotę rano.

Wiadomo, że Mamuka K. poprowadził kobietę do hostelu przy ul. Żeromskiego. Tam mieszkała grupa obcokrajowców pracujących na okolicznej budowie. Wtedy, tuż po ósmej rano, większość lokatorów była już w pracy.

- Nasze ustalenia wskazują, że kobieta została pobita i pozbawiona życia. Sprawca działał z motywów seksualnych. Przyczyną zgonu były ciosy ostrym narzędziem w szyję. Najpewniej nożem, który udało się zabezpieczyć - informuje Kopania z łódzkiej prokuratury. Wszystko to działo się niedługo po tym, jak Paulina weszła do budynku przy ulicy Żeromskiego.

Jej ciało zostało przewiezione w pobliże Stawów Jana i tam porzucone. Mamuka K. niedługo potem wyjechał z Łodzi.

Ciało kobiety zostało odnalezione 26 października. Trzy dni później wystawiono za Gruzinem tak zwaną czerwoną notę Interpolu, czyli informację dla policjantów z innych krajów, że jest bardzo niebezpiecznym przestępcą.

- Policjanci z Łodzi i Biura Kryminalnego KGP zatrzymali 1 listopada podejrzanego na jednej z ulic Kijowa po szóstej rano przy wsparciu policjantów ukraińskich i oficera łącznikowego Gruzji (który na co dzień pełni służbę w Polsce - red.) - mówił tuż po zatrzymaniu Mariusz Ciarka z Komendy Głównej Policji.Podkreślał, że "zatrzymanie możliwe było dzięki wzorowej współpracy z policją ukraińską, wsparciu oficera łącznikowego Gruzji i Polski na Ukrainie oraz Biura Międzynarodowej Współpracy Policji Komendy Głównej Policji". Ciarka powiedział też, że Mamuka K. "w momencie zatrzymania był zupełnie zaskoczony, nie stawiał oporu".

Autor: bż/gp / Źródło: TVN24 Łódź

Czytaj także: