"Spec od brutalnych napadów" w rękach policji. "12 skoków. Bił i groził bronią"

Podejrzanemu grozi do 15 lat więzienia
Podejrzanemu grozi do 15 lat więzienia
Źródło: TVN24 Łódź

Policja zatrzymała mężczyznę, który ma być zamieszany w co najmniej dwanaście "skoków" na bank. Zdaniem śledczych, podczas napadów bił i groził bronią. Zrabował - razem ze wspólnikami – niemal 300 tys. złotych. Teraz grozi mu do 15 lat więzienia.

Mężczyzna został zatrzymany we wtorek na łódzkich Bałutach.

- Był zaskoczony policyjną akcją - informuje kom. Adam Kolasa z łódzkiej policji.

Podejrzany już usłyszał zarzuty rozboju z użyciem niebezpiecznego narzędzia, za co grozi mu do 15 lat więzienia.

- W czwartek sąd rozpatrzy prokuratorski wniosek o tymczasowy, trzymiesięczny areszt - mówi Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.

"Bił po twarzy, ciągał po podłodze"

Zdaniem śledczych, zatrzymany jest powiązany z co najmniej 12 napadami, do których doszło w Łodzi i okolicach w ostatnich latach, podczas których skradziono niemal 300 tys. złotych.

- Nie wykluczamy, że podejrzany może mieć związek z innymi napadami. Jeżeli zebrany będzie odpowiedni materiał dowodowy, treść zarzutów zostanie zmodyfikowana - tłumaczy Kopania.

Śledczy ustalili, że 38-latek brał czynny udział w co najmniej czterech napadach. Do pierwszego miało dojść w listopadzie 2012 roku.

- Wszedł do placówki bankowej i grożąc użyciem bronią przywłaszczył ponad 9 tys. złotych - informuje prokurator.

W styczniu 2013 roku podejrzany miał wbiec do innej placówki i ukraść ponad 10 tys. złotych. Uderzony w twarzy został pracownik banku.

Kolejny "skok" odbył się w marcu 2013 roku. 38-latek miał wtedy uderzać leżącą na podłodze pracownicę banku w twarz i ciągać ją po podłodze. Łupem przestępców padło wtedy ponad 38 tys. złotych.

- W czerwcu tego samego roku podejrzany usiłował wysadzić w powietrze drzwi bankomatu w jednym z banków. W tym celu użył butli gazowej. Zabezpieczenia bankomatu przetrwały jednak eksplozję - wyjaśnia Krzysztof Kopania.

Najpierw wspólnicy, teraz on?

Prokuratura informuje, że zatrzymanie 38-latka jest konsekwencją działań, które rozpoczęły się po ujęciu dwóch przestępców. Obaj wpadli w policyjną zasadzkę przy ul. Tatrzańskiej w Łodzi. O sprawie pisaliśmy na tvn24.pl w grudniu.

Skąd o skoku wiedziała policja?

- Od pewnego czasu analizowaliśmy przypadki napadów na różne banki w całej Łodzi - informował wtedy kom. Adam Kolasa z łódzkiej policji. I dodaje że śledczy wytypowali ten przy ul. Tatrzańskiej na kolejny "skok". Tym bardziej, że w przeddzień nieudanego napadu, jeden z zatrzymanych miał prowadzić obserwację obiektu.

I dlatego, 22 grudnia przed placówką zorganizowano pułapkę. Ok. godz. 16:30 pojawiło się dwóch zamaskowanych mężczyzn. W ręce policji wpadli 35-latek i 37-latek.

- Jeden z nich był uzbrojony, miał przy sobie rewolwer - informuje Kolasa. Także w samochodzie, którym przyjechali mężczyźni znajdował się jeszcze jeden pistolet.

Autor: bż/sk / Źródło: TVN24 Łódź

Czytaj także: