"Bili gumową pałką i trzepaczką". Śledztwo w sprawie przemocy w ośrodku wychowawczym

Śledztwo w łódzkim ośrodku wychowawczym
Śledztwo w łódzkim ośrodku wychowawczym
Źródło: TVN24 Łódź
Mieli być resocjalizowani, zamiast tego - byli bici. Tyle wynika z zawiadomienia, które do prokuratury skierowała Dyrektor Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Łodzi. Śledczy zostali zaalarmowani, że wychowawcy stosowali przemoc wobec podopiecznych. Miasto mówi o "konflikcie w placówce" i podejmuje decyzję o zamrożeniu jego pracy.

O rzekomych przypadkach przemocy wobec podopiecznych śledczych poinformowała dyrektor placówki, Izabella Kołecka. Pracę w ośrodku rozpoczęła w 2013 roku i - jak mówi - od razu zaczęły do niej docierać niepokojące sygnały.

- Podopieczni powiedzieli mi o wychowawcach, którzy mieli dopuszczać się przemocy psychicznej i fizycznej - mówi w rozmowie z tvn24.pl dyrektor Kołecka.

Potem te informacje miały zostać potwierdzone przez niektórych wychowawców zatrudnionych w ośrodku. W placówce dochodziło też ponoć do przemocy pomiędzy podopiecznymi. Dyrektorka poinformowała o wszystkim prokuraturę. Zawiadomienie dotyczy też dwóch osób, które miały nadzorować pracę wychowawców.

We wniosku, który trafił do śledczych jest informacja o tym, że przemocy rzekomo dopuszczało się 6 z 17 pracujących wychowawców.

"Bicie gumową pałką i trzepaczką"

Dyrektorka nie chce mówić o szczegółach swoich ustaleń. Redakcji tvn24.pl zdradza jedynie, że na początku trudno było jej uwierzyć w przynoszone jej przez wychowanków informacje.

Ze źródeł zbliżonych do sprawy udało nam się dowiedzieć, że podopieczni MOW nr 1 w Łodzi mieli być bici po różnych częściach ciała przez wychowawców m.in. pałkami, gumowymi rurkami, wężami, prętami oraz trzepaczkami. W czasie trwającego śledztwa takie przedmioty zabezpieczono w szafach służbowych wychowawców.

- Czy przemoc, według pani ustaleń, stała się metodą wychowawczą w ośrodku? Czy tak karano niesubordynację podopiecznych? - zapytaliśmy dyrektorkę.

- Niestety, można tak powiedzieć - odpowiedziała.

Magistrat: dzieci do innych ośrodków

Obecnie w MOW nr 1 w Łodzi przebywa 32 chłopców w wieku od 13 do 18 lat. Trafili tam za drobne przestępstwa albo unikanie szkoły.

Urzędnicy z wydziału edukacji łódzkiego magistratu poinformowali, że praca ośrodka wychowawczego będzie czasowo zawieszona.

- Podjęliśmy decyzję o nieprzydzielaniu kolejnych podopiecznych do placówki. Równolegle zaczęliśmy akcję przekierowywania wychowanków do innych ośrodków w kraju - mówi Dorota Gryta, wicedyrektor wydziału.

Urzędnicy podkreślają, że w ośrodku "panuje konflikt pomiędzy dyrekcją a pracownikami". Decyzja o przeniesieniu podopiecznych ma pomóc wyjaśnić sprawę bez szkody dzieci.

- Na razie nie opowiadamy się po żadnej ze stron. Kwestię ewentualnej przemocy wyjaśnią organy wymiaru sprawiedliwości - ucina Gryta.

Konflikt, nie przemoc?

Informacje o tym, że urzędująca od niecałych dwóch lat dyrektorka jest w konflikcie ze swoim zespołem potwierdza sama dyrektorka.

- Przemoc stosowało sześciu doświadczonych wychowawców. Muszę jednak przyznać, że większość pozostałych pracowników trzyma ich stronę - twierdzi Izabella Kołecka.

Z wychowawcami nie udało nam się porozmawiać. Ustaliliśmy jednie, że większość podejrzewanych o przemoc opiekunów jest obecnie na urlopie.

Duże śledztwo

W śledztwie prowadzonym przez łódzką prokuraturę na razie nikt nie usłyszał zarzutów. Śledztwo obejmuje okres od 2011 roku.

- Przesłuchaliśmy do tej pory blisko 30 osób. Są pewne dowody, które mogą wskazywać na stosowanie przemocy, ale musimy jeszcze poczekać z ich oceną - mówi Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.

I dodaje, że zarzuty są "poważne", więc śledczy chcą mieć możliwie szeroki ogląd sprawy.

Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.

Autor: bż/i / Źródło: TVN24 Łódź

Czytaj także: