Skok na cukiernię. "Do kryjówki prowadził jajeczny ślad"

Część odzyskanego łupu
Część odzyskanego łupu
Źródło: TVN24 Łódź

Do pewnego momentu szło nieźle. 25-latek włamał się na teren cukierni w Zduńskiej Woli (woj. łódzkie) i cierpliwie wynosił łup - czyli 1100 jajek. - Problem w tym, że był pijany. Jajka mu upadały i tworzyły ścieżkę do jego kryjówki - mówią przedstawiciele okradzionej firmy.

Nieuszkodzony łup pozwoliłby mu upiec setki pączków i słodkich bułek. Ukradł tyle jajek, ile obrabowana cukiernia w Zduńskiej Woli zużywa każdego dnia.

- Musiał się napracować, bo zrabowany towar ważył ponad 55 kilogramów. Był spakowany w prawie 40 wytłaczanek - mówi Konrad Pokora z cukierni Witczak & Pokora.

Żeby przejąć jaja, sprawca musiał najpierw włamać się na teren zakładów.

- Mężczyzna dostał się do zakładowego budynku po przecięciu metalowej siatki zabezpieczającej drzwi - opowiada asp. sztab. Robert Latus ze zduńskowolskiej komendy.

Wszystko to działo się 15 kwietnia w nocy, kiedy w najlepsze trwała produkcja słodyczy na kolejny dzień. 25-letniemu sprawcy szło na początku nieźle. Nikt z pracujących na terenie zakładów nie zauważył go, kiedy przystąpił do kradzieży towaru. Potem jednak było tylko gorzej.

Jajeczny ślad

Sprawca wynosił jajka w okolice znajdującego się niedaleko pawilonu.

- Policja ustaliła, że w czasie kradzieży był pijany. I to w sumie widać, bo po drodze wypadały mu kolejne jajka - opowiada Konrad Pokora.

Kiedy pracownicy zorientowali się, że jajka "wyparowały" zadzwonili na policję. A funkcjonariusze od razu podążyli jajecznym śladem. Urywał się on w zaroślach, gdzie znaleźli 750 jajek.

Gdzie jest reszta? Policja próbowała ustalać to przez dwa kolejne dni.

- Dysponując nagraniem z wizerunkiem sprawcy, funkcjonariusze wytypowali podejrzewanego - opowiada asp. sztab. Latus.

Zatrzymany 25-latek przyznał się do kradzieży. Jest podejrzany o kradzież towaru wartego 470 złotych oraz 200 złotych w gotówce.

- W czasie włamania wyłamał szufladę w ladzie w pomieszczeniu sklepowym i stamtąd ukradł pieniądze - tłumaczy rzecznik policji w Zduńskiej Woli.

Setki jajek, kilku sprawców?

Podejrzany twierdzi, że w czasie "skoku" był tak pijany, że nie pamięta, co zrobił z resztą jajek. Policja nie wyklucza, że w kradzieży mogły mu pomagać inne osoby.

- Za kradzież z włamaniem grozi kara pozbawienia wolności nawet do lat 10 - informuje asp. sztab. Robert Latus z policji w Zduńskiej Woli.

Mężczyzna przyznał się do winy
Mężczyzna przyznał się do winy
Źródło: Policja w Zduńskiej Woli

Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź

Czytaj także: