Szokującego odkrycia dokonał komornik, który próbował eksmitować 60-letniego lokatora z centrum Łodzi. W łóżku leżał szkielet. Na razie nie wiadomo, czy to szczątki zalegającego z opłatami mężczyzny. Śledztwo w tej sprawie wszczęła prokuratura. Jako pierwszy o sprawie poinformował "Ekspress Ilustrowany".
– W mieszkaniu panował straszny fetor, było pełno robaków. Spod pościeli wystawała ludzka czaszka – opowiada "Ekspressowi Ilustrowanemu" komornik, który miał eksmitować lokatora.
Na miejsce została wezwana policja. Niedługo potem miał pojawić się też prokurator i biegły z medycyny sądowego.
– Zwłoki były w tak daleko posuniętym rozkładzie, że biegły nie był w stanie stwierdzić, czy jest to szkielet mężczyzny, czy kobiety – cytują dziennikarze mł. asp. Anetę Sobieraj z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi.
"Leżał od kilku do kilkudziesięciu miesięcy"
Szkielet został przewieziony do Zakładu Medycyny Sądowej, gdzie ma zostać przeprowadzona sekcja.
- Chcemy dowiedzieć się, co było przyczyną zgonu. Zmiany pośmiertne uniemożliwiły ustalenie przyczyny śmierci. Dzięki sekcji chcemy się też dowiedzieć, kiedy zmarła znaleziona osoba - tłumaczy tvn24.pl Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.
Śledczy chcą też się dowiedzieć, czy przed śmiercią doszło do spowodowania uszkodzeń ciała.
Biała koszula i gazeta sprzed roku
Prokurator Kopania dodaje, że komornik, który pojawił się w minionym tygodniu w mieszkaniu zauważył szkielet "w pozycji półleżącej". Zwłoki były ubrane w białą koszulę i brązowe spodnie. Obok leżała gazeta - wydana rok wcześniej.
- W mieszkaniu odnaleźliśmy dowód osobisty najemcy. Udało się też dotrzeć do jego syna, co pozwoli na ustalenie w oparciu o pobrane próbki, czy zwłoki są szczątkami osoby, która zajmowała mieszkanie - wyjaśnia Kopania.
Śledczy chcą wyjaśnić, jak to się stało, że nikt nie zorientował się, że w mieszkaniu w centrum Łodzi od wielu miesięcy leżały zwłoki.
Samotnik z Bałut
"Ekspress Ilustrowany" podkreśla, że zalegający z opłatami mężczyzna miał odcięty gaz i prąd.
– Pan Ryszard był samotnikiem. Nikt go nie odwiedzał. Ostatni raz widziałam go wiosną ubiegłego roku. Powiedział „dzień dobry” i zamknął się w mieszkaniu – opowiada pani Mirosława, sąsiadka.
Ryszard K. zajmował jednopokojowy lokal na parterze bloku od kilkunastu lat. Z czynszem zalegał na około 18 tys. zł - kwitują dziennikarze "Ekspressu".
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Do makabrycznego znaleziska doszło na ul. Limanowskiego:
Autor: bż / Źródło: Ekspress Ilustrowany/TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24