- Głównym winnym jest tutaj partner Hanny Zdanowskiej, ale i ona popełniła przestępstwo - mówił w swojej mowie końcowej prokurator. W sądzie kończy się proces prezydent Łodzi oskarżonej o poświadczenie nieprawdy w dokumentach.
Jeżeli Hanna Zdanowska zostanie prawomocnie skazana przed tegorocznymi wyborami samorządowymi, to nie będzie mogła ubiegać się o trzeci mandat prezydenta Łodzi. Strony odczytały mowy końcowe.
Prokuratura zażądała dla Zdanowskiej pół roku więzienia w zawieszeniu na rok. Oprócz tego żąda 12 tys. złotych grzywny.
- Oboje oskarżeni (oprócz Hanny Zdanowskiej oskarżonym też jest jej partner życiowy, Włodzimierz G.) zasługują, by uznać w pełni ich winę. A tam gdzie wina, tam musi być i kara - podkreślał prokurator.
Mecenas Bartosz Tiutiunik, obrońca prezydent Łodzi i jej partnera, żąda uniewinnienia oskarżonych.
- Nie ma dowodów na to, żeby Hanna Zdanowska chciała pomóc Włodzimierzowi G. w pozyskaniu kredytu za pomocą przestępstwa - argumentował. Zaznaczał też, że jej partner nie działał z zamiarem bezpośrednim. G. nie chciał oszukać banku - zaznaczał mecenas.
Wyrok w tej sprawie ma zostać ogłoszony 12 marca.
Oskarżeni
Prezydent Zdanowska 10 lat temu sprzedała mieszkanie swojemu partnerowi życiowemu, Włodzimierzowi G. Na ten zakup G. wziął 200 tys. złotych kredytu w banku. Podczas starania się o pożyczkę Zdanowska poświadczyła, że dostała już 50 tys. złotych zaliczki. Bank potraktował tę kwotę jako wkład własny Włodzimierza G.
Tyle tylko, że Zdanowska żadnych pieniędzy nie dostała. Co zresztą sama przyznała w oświadczeniu złożonym przed funkcjonariuszem ABW.
Potem - już w czasie procesu - twierdziła, że nie poświadczyła nieprawdy.
- Fizycznie, w sensie gotówki czy przelewu, tych środków nie otrzymałam. One były przekazane w inny sposób. W postaci nakładów na mieszkanie - tłumaczy prezydent Łodzi.
50 tys. złotych, jak twierdzi Zdanowska, partner miał przeznaczyć na remont jej mieszkania, który odbył się prawie 20 lat temu.
- Niestety, nie zachowały się rachunki, nad czym bardzo boleję - mówiła przed sądem.
Jej życiowy partner nie chciał podczas procesu komentować sprawy. Bank, który udzielił mu kredytu, na żadnym etapie nie żądał wcześniejszej spłaty. Nie jest też oskarżycielem posiłkowym w sprawie.
Polityczne oskarżenia
Po tym, jak Hanna Zdanowska usłyszała zarzuty, w Łodzi ruszyła kampania "Murem za Hanką". Politycy Platformy Obywatelskiej sugerowali, że zarzuty dla Zdanowskiej to element politycznej gry Prawa i Sprawiedliwości.
- PiS szuka wszelkich pretekstów, żeby atakować dobrych włodarzy miast, którzy cieszą się dużym poparciem - komentował przed kamerą TVN24 Rafał Trzaskowski, poseł PO.
Tyle że sprawą Zdanowskiej ABW zajęła się jeszcze w czasie rządów koalicji PO-PSL. Prezydent Łodzi usłyszała jednak zarzuty dopiero w 2016 roku. Wtedy to, na specjalnie zorganizowanej konferencji prasowej, Zdanowska zalała się łzami. Podkreślała, że "czuje się niewinna i nie zrobiła niczego złego".
Hanna Zdanowska dwukrotnie wygrała wyborczy wyścig o fotel prezydenta Łodzi, w 2010 i 2014 roku. Jeżeli będzie prawomocnie skazana za umyślne przestępstwo, nie będzie mogła już ubiegać się o reelekcję.
Autor: bż//ec / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź