Dziesięć miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata, oprócz tego nawiązka na rzecz opieki nad zwierzętami i pięcioletni zakaz posiadania zwierząt - taki wyrok usłyszała 39-letnia Monika W., właścicielka rasowego wyżła weimarskiego. Zwierzę zostało niemal zagłodzone przez kobietę i jej konkubenta.
O koszmarze Azafa pisaliśmy na tvn24.pl jako pierwsi. Siedmioletni wyżeł weirmarski jeszcze kilka lat temu zdobywał medale na wystawach. Po zakończeniu "kariery" znęcali się nad nim właściciele.
W czwartek sąd w Łodzi odczytał wyrok dla 39-letniej właścicielki Azafa. Kobieta została skazana na 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Oprócz tego przez pięć lat nie może posiadać żadnych zwierząt i ma zapłacić tysiąc złotych nawiązki na rzecz ochrony zwierząt.
Prawa do opieki nad Azafem - decyzją sądu - przechodzi na rzecz patrolu interwencyjnego AS, który nagłośnił sprawę i przyczynił się do skazania 39-latki.
"Wyjątkowe okrucieństwo"
W uzasadnieniu wyroku sędzia zwrócił uwagę, że kobieta dopuściła się wyjątkowego okrucieństwa. Ostatecznie kara dla właścicielki została zmniejszona ze względu na postawę Moniki W. w czasie śledztwa i procesu sądowego.
Kobieta przyznała się do winy i wnosiła o dobrowolne poddanie się karze.
Podczas czwartkowego odczytania wyroku w sądzie nie pojawiła się skazana. Obecni byli za to przedstawiciele patrolu interwencyjnego AS, którzy w czasie procesu byli oskarżycielami posiłkowymi.
Kobieta odpowiadała przed sądem też za przemoc wobec drugiego psa - owczarka. Był w lepszym stanie fizycznym niż wyżeł weimarski, ale bardzo niepewny i wycofany. Według specjalistów, których o opinię poprosili prokuratorzy, pies również był ofiarą przemocy.
Drugi proces w toku
O znęcanie się nad Azafem i drugim psem oskarżony jest też Tomasz L., konkubent Moniki W. Jego proces wciąż jest w toku. Mężczyzna może trafić za kratki na trzy lata.
- O ile w przypadku Moniki W. nie wnosiliśmy o karę bezwzględnego więzienia, o tyle Tomasz L. powinien za swoje okrucieństwo trafić za kratki - mówi Sławomir Fibak, inspektor ochrony zwierząt z patrolu interwencyjnego AS.
Z podium do piekła
Śledczy ustalili, że Azaf był bity, głodzony i utrzymywany w niewłaściwych warunkach. Wyniki badań krwi zwierzęcia wskazywały na uszkodzenie wątroby, a według weterynarza stan w jakim znajdował się pies, bezpośrednio zagrażał jego życiu. Jego dramat trwał co najmniej od listopada 2013 roku.
Wyżeł weimarski był kiedyś rasowym championem - na wystawach wielokrotnie zdobywał medale. Dopóki były nagrody, pies miał dobrą opiekę. Później było już tylko gorzej. Jego koszmar miał się - zdaniem prokuratorów - rozpocząć w listopadzie 2013 roku.
Najgorsze już za nim
Azaf po interwencji patrolu interwencyjnego AS został odebrany właścicielom.
- Od tego czasu mocno przytył. Coraz mniej widać po nim, przez co przeszedł - opowiada tvn24.pl opiekunka wyżła weimarskiego.
Dawny medalista dochodzi do siebie również psychicznie.
- Ma dość specyficzny charakter, nie jest zbyt wylewny. Widać jednak, że z każdym dniem czuje się pewniej - opowiadają opiekunowie psa.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź