W środę rano wybuchł duży pożar na terenie fabryki mebli w Wieruszowie (woj. łódzkie). Płomienie objęły halę o o wymiarach 120 na 60 metrów.
Pożar wybuchł około godziny 6, chwilę po tym, jak na pierwszą zmianę przyszli pracownicy. Strażacy sugerują, że mogło dojść wtedy do zwarcia instalacji elektrycznej.
Na szczęście wszystko wskazuje na to, że nikt nie ucierpiał.
- Akcję gaśniczą rozpoczęliśmy od walki z potężnymi płomieniami, które wychodziły już na dach hali produkcyjnej - mówi mł. bryg. Dariusz Górecki z wieruszowskiej straży pożarnej.
Strażacy na początku prowadzili działania z zewnątrz hali.
- Gęsta zabudowa sprawiała, że istniało realne zagrożenie, że żywioł przeniesie się na inne, sąsiadujące budynki. Na szczęście sytuację udało się opanować - dodaje Górecki.
Gęsty dym
Przed godziną 9 pożar był już na tyle opanowany, że można było działać już we wnętrzu hali.
Obok zniszczonej przez ogień hali znajduje się szkoła podstawowa. Dzisiejsze lekcje zostały odwołane.
- Płoną pianki i materiały tapicerskie. Nad Wieruszowem unosił się gęsty dym. Na szczęście, sytuacja poprawia się z minuty na minutę - informuje Górecki.
Autor: bż/gp / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: tvn24