Ostro nadepnął na hamulec i tylko dlatego uniknął czołowego zderzenia. Pan Wojciech wszystko nagrał, więc pojechał na policję, ale z komendy ostatecznie wyszedł bez złożenia zawiadomienia. - Od funkcjonariusza usłyszałem, że wykroczenie było błahe i najpewniej sprawcy i tak nie uda się znaleźć - opowiada. Komendant miejski piotrkowskiej policji polecił sprawdzenie sprawy.
O filmie, na którym widać niebezpiecznie wyprzedzający samochód sportowy opowiadaliśmy już na tvn24.pl. Pan Wojciech jechał drogą krajową numer 12 w pobliżu Piotrkowa Trybunalskiego. Kiedy wyjechał zza zakrętu zobaczył, że jedzie na niego samochód osobowy. Jego kierowca wyprzedzał mimo podwójnej linii ciągłej - tuż przed zakrętem.
- Wyprzedzał tiry. Zauważyłem, że miga długimi światłami, zacząłem hamować. Gdybym tego nie zrobił, doszłoby do zderzenia - opowiada rozmówca tvn24.pl.
Nagranie z całego zdarzenia otrzymaliśmy na Kontakt 24. Wcześniej autor próbował zainteresować nim policjantów. Bezskutecznie.
- Przyjechałem na komendę w Piotrkowie. Przemiła pani na dyżurce poprosiła, żebym poczekał. Po jakimś czasie zszedł do mnie funkcjonariusz i zaprosił do siebie - opowiada pan Wojciech z Pabianic.
Piętrzące się problemy
Całe szczęście pan Wojciech miał ze sobą laptopa, na którym mógł pokazać policjantowi nagranie. W innym wypadku - jak się dowiedział - filmu nie można by było odtworzyć.
- Usłyszałem, że przepisy zabraniają policji odtwarzania filmów, które przynosi się na nośnikach pamięci.
No to ja na to, że mogę udostępnić film w chmurze. Ale też nie było to akceptowalne - opowiada pan Wojciech.
Został poinstruowany, że nagranie będzie mógł przekazać tylko wtedy, kiedy przyniesie film nagrany na płycie CD lub DVD.
- Zrobiłem wielkie oczy. Nie mam nagrywarki, ani nawet odtwarzacza. Ale policjant przekonywał, że inaczej się nie da - relacjonuje nasz widz.
Tyle, że - jak twierdzi pan Wojciech - nagrywanie czegokolwiek byłoby pozbawione sensu. Tak przynajmniej miał sugerować policjant.
- Zwrócił uwagę, że samochód, z którym niemal się zderzyłem jest na zagranicznych tablicach rejestracyjnych. Usłyszałem, że sprawa jest na tyle błaha, że sprawcy i tak nie uda się ustalić - mówi. Ostatecznie pan Wojciech wyszedł z komendy bez złożenia zawiadomienia.
- Straciłem kilkadziesiąt minut i tyle - wzrusza ramionami.
Policja: wyjaśniamy
Aspirant Ilona Sidorko z piotrkowskiej policji informuje, że na komendzie policji w Piotrkowie faktycznie zgłosił się kierowca. I faktycznie chciał złożyć zawiadomienie o niebezpiecznej sytuacji na drodze, ale - z jakiegoś powodu - finalnie tego nie zrobił.
Rzeczniczka podkreśla, że sposób przeprowadzenia interwencji będzie sprawdzony. Taką decyzję podjął komendant miejski policji.
- Przesłaliśmy do komendy w Pabianicach pomoc prawną, w której prosimy policjantów o przyjęcie zawiadomienia o wykroczeniu i zabezpieczenie filmu z nagrania z kamery samochodowej - tłumaczy asp. Sidorko.
Podkreśla, że wersję o tym, że funkcjonariusz piotrkowskiej policji mógł zachować się niewłaściwie otrzymała od redakcji tvn24.pl.
- Chcemy poznać wersję samego zainteresowanego. Niestety, nie mamy do niego numeru telefonu, dlatego poprosiliśmy o kontakt kolegów z Pabianic - tłumaczy Sidorko.
Jednocześnie pabianiccy policjanci zostali poproszeni o zabezpieczenie nagrania, z którym nasz widz pierwotnie pojawił się na piotrkowskiej komendzie.
Filmy? Tylko na płycie
Policjantka podkreśla przy tym, że obowiązujące funkcjonariuszy przepisy nie pozwalają na podłączanie zewnętrznych nośników pamięci do służbowego sprzętu komputerowego.
- Nasze komputery są podłączone do policyjnej sieci. Nie możemy ryzykować, żeby doszło do zainfekowania wirusem. Z tego powodu też nie mogliśmy skorzystać z propozycji zgłaszającego, że udostępni nam plik w tak zwanej chmurze plików - tłumaczy policjantka.
***
Z panem Wojciechem dotąd nie skontaktowali się policjanci.
- Ostatecznie film wysłałem policji na adres mailowy. Może jednak ktoś się tym zajmie? - zastanawia się.
Autor: bż/ ks / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: Kontakt24