31-letni rowerzysta był wyzywany i ścigany. Na koniec dostał cios, po którym głową uderzył w szybę przejeżdżającego autobusu, a następnie w obramowanie okna i zginął. - Gdyby wpadł do środka, mógł przeżyć - powiedział podczas kolejnej rozprawy biegły sądowy. Sąd chce wiedzieć, czy historia mogłaby się skończyć inaczej, gdyby okno miejskiego autobusu nie było zaklejone reklamą.
W Łodzi odbyła się kolejna rozprawa po śmierci 31-latka. Za zabójstwo odpowiada 26-letni Konrad B. Grozi mu dożywocie. Jego dwaj koledzy, z którymi był krytycznego dnia odpowiadający z wolnej stopy, za próbę pobicia rowerzysty mogą trafić za kratki na trzy lata.
To Konrad B. zadał rowerzyście cios w głowę, po którym stracił on równowagę i uderzył głową w przejeżdżający po drugiej stronie ulicy autobus. 31-latek zginął na miejscu. Do dramatu doszło w Pabianicach (woj. łódzkie) w grudniu 2014 roku.
- Mężczyzna uderzył w szybę pod małym kątem. Mniejszym niż 45 stopni - mówił w środę biegły sądowy z zakresu medycyny.
Na sali rozpraw wyjaśnił, że Piotr wybił szybę i chwilę później uderzył z dużą siłą w obramowanie okna. Obrażenia były na tyle duże, że mężczyzna nie miał szans na przeżycie.
Piotr uderzył głową w szybę oklejoną reklamą. Sąd zlecił dziś ekspertyzę z zakresu materiałoznawstwa. Biegły ma ocenić, czy uderzenie w nieoklejoną szybę mogłoby zmienić przebieg wydarzeń. Na przykład, czy Piotr mógłby wpaść do środka autobusu.
- Jeżeli tak by się stało, niewykluczone, że poszkodowany miałby szansę na przeżycie. Oczywiście nie jest to pewne - ocenił biegły lekarz.
Jechał rowerem do pracy
Piotr, 31-letni rowerzysta jechał rowerem do pracy. Była środa, 10 grudnia 2014 roku. Tuż przed godz. 14 drogę zajechał mu 20-latek, który swoim samochodem nawracał w miejscu, w którym nie było to dozwolone.
Tak - dość niewinnie - zaczął się ciąg zdarzeń, który doprowadził do tragicznej śmierci rowerzysty. - Pomiędzy rowerzystą a dwudziestoletnim kierowcą samochodu osobowego doszło do wymiany zdań. Po chwili rowerzysta pojechał dalej - mówi tvn24.pl Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.
Za kierownicą samochodu był 20-letni Kamil K. Mimo młodego wieku był już wcześniej karany. Tego dnia przyjechał po dwóch znajomych - 26-letniego Konrada B. (też był już wcześniej karany za przestępstwa przeciwko życiu i zdrowiu) i 28-letniego Łukasza G. Wszyscy nie mieli pracy, utrzymywali się z prac dorywczych.
Tuż po incydencie z rowerzystą, w samochodzie 20-latka byli już koledzy. We trzech ruszyli za 31-latkiem. Prokuratorzy ustalili, że pomiędzy mężczyznami w samochodzie a rowerzystą doszło do ostrej wymiany zdań. Piotr skręcił na swoim rowerze w ulicę Nawrockiego - jedną z najbardziej ruchliwych w Pabianicach. Samochód osobowy go wyprzedził. 20-latek zaparkował samochód, a jego dwaj koledzy czekali na Piotra przy krawędzi jezdni.
Podejrzany o zabójstwo Konrad B. przebywa w areszcie. W środę sąd przedłużył środek mu areszt do kwietnia. Dwaj inni oskarżeni odpowiadają z wolnej stopy.
31-letni rowerzysta mieszkał z narzeczoną pod Łodzią. W kwietniu zeszłego roku miał mieć ślub.
Będą zmiany zarzutów?
Konrad B. odpowiada za zabójstwo, ale sędzia zapowiedział, że kwalifikacja jego czynu może zostać zmieniona na pobicie ze skutkiem śmiertelnym. Jeżeli tak by się stało, mógłby zostać skazany maksymalnie na 10 lat więzienia.
Niewykluczona jest też zmiana kwalifikacja dla Łukasza G. Sędzia zapowiedział, że może on odpowiadać na udział w pobiciu.
Trzeci z oskarżonych - 20-letni Kamil K. może zostać uniewinniony.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie naKontakt24@tvn.pl.
Autor: bż/gp / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź