Do pięciu lat więzienia grozi 26-latkowi z Litwy, który pędził 112 km/h łódzkimi ulicami. Przejazd obcokrajowca nagrał policyjny wideorejestrator. Szybko okazało się, że kierowcy można zarzucić nie tylko brawurę. Mężczyzna był pijany, a samochód został skradziony w Niemczech.
Policjanci zwrócili uwagę na stalową hondę, która pędziła przez miasto, ignorując ograniczenia prędkości. Na ul. Strykowskiej w Łodzi, samochód gnał 112 km/h, czyli o 62 za szybko. Całe zajście zostało zarejestrowane przez kamery zainstalowane w jednym z radiowozów. Funkcjonariusze zatrzymali nieodpowiedzialnego kierowcę.
- Okazało się, że miał w organizmie ponad 2 promile alkoholu, a "jego" pojazd figurował w rejestrze samochodów skradzionych w Niemczech - informuje kom. Kolasa.
Jakby tego było mało, samochód kierowany przez 26-latka miał urwane lusterko i uszkodzony jeden bok.
Po wytrzeźwieniu mężczyzna usłyszał zarzut paserstwa oraz kierowania samochodem w stanie nietrzeźwości. Grozi mu kara nawet do 5 lat pozbawienia wolności.
- Materiały procesowe w tej sprawie trafią w najbliższym czasie do strony litewskiej - dodaje kom. Kolasa.
Kolejny, podobny przypadek
Do zatrzymania 26-latka doszło w ubiegłym tygodniu. W tym samym okresie w ręce policji wpadł inny Litwin, o sześć lat młodszy. Mężczyzna uciekał policji kradzionym autem po ulicach Świebodzina (woj. lubuskie).
Jak informował w piątek Kontakt24, młody Litwin zignorował patrol policji, który chciał go zatrzymać w związku ze zbyt dużą prędkością. W ten sposób rozpoczął się pościg, który trwał przez kilkanaście kilometrów. Według relacji policji, w jego trakcie 21-latek lekceważył wszystkie przepisy, wjeżdżał na chodniki i spychał na pobocze inne samochody.
Ostatecznie wpadł na jednej z ulic jednokierunkowych w Świebodzinie, otoczony z każdej strony przez radiowozy.
"Gęba" jest zawsze krzywdząca
Policja nie prowadzi statystyk, na podstawie których można by było postawić tezę, że kierowcy z Litwy stanowią większe zagrożenie niż inni obcokrajowcy. Nie zmienia to faktu, że wśród polskich kierowców zawodowych panuje opinia, że to właśnie naszym sąsiadom można najwięcej zarzucić.
- Niemal każdy zapytany przez nas kierowca wskazywał, że to właśnie Litwini nagminnie łamią przepisy i powodują niebezpieczne sytuacje - zaznacza Borusiewicz.
O litewskich kierowcach na polskich drogach głośno jest dość regularnie. W połowie lutego podlaskich funkcjonariuszy zaszokowali dwaj mieszkańcy naszego północnego sąsiada. Podczas kontroli niewielkiego busa okazało się, że w jego przestrzeni ładunkowej jest... inne auto.
Obcokrajowcy tłumaczyli funkcjonariuszom, że jechali początkowo oddzielnie, każdy swoim samochodem, ale doszli do wniosku, że mogą zaoszczędzić na paliwie i wymyślili, że wjadą osobówką do busa.
Policjantom tłumaczyli, że dzięki temu ich podróż miała być mniej męcząca i przyjemniejsza, gdyż mogli ze sobą rozmawiać.
Pod koniec stycznia w okolicy Rajgrodu (woj. podlaskie) niemal doszło do katastrofy ekologicznej po tym, jak litewski kierowca doprowadził do kolizji z innym samochodem ciężarowym. Z obu pojazdów wyciekło około tysiąca litrów oleju napędowego. Strażacy przez wiele godzin walczyli, żeby substancja nie dostała się do pobliskiej rzeki.
Kierowca otrzymał zakaz prowadzenia pojazdów na terenie Polski przez sześć miesięcy i musi zapłacić 2 tys. złotych.
Marek Konkolewski z Komendy Głównej Policji potwierdza, że nasi sąsiedzi nie mają w kraju dobrej prasy. Jak mówi, na złą markę "zapracowali" zwłaszcza kierowcy zawodowi.
- Panuje taka opinia, że traktują nasz kraj jak miejsce, przez które trzeba się przedostać jak najszybciej do Europy Zachodniej - mówi Konkolewski.
Dodaje jednak, że generalizowanie jest zawsze krzywdzące dla tych kierowców, którzy stosują się do przepisów ruchu drogowego.
Czym innym jest "gęba", czym innym fakty. Nie mamy danych, z których wynikałoby, że litewscy kierowcy są gorsi od innych.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: Policja w Łodzi