W założeniu powinien informować niewidomego o niebezpieczeństwie. Problem w tym, że specjalny, karbowany pas ostrzegawczy zainstalowany w Bydgoszczy kończył się... na torach. Kontrolerzy NIK sprawdzili, czy w polskich miastach niepełnosprawni mogą bezpiecznie skorzystać z komunikacji zbiorowej.
Żółty pas biegnący wokół przystanków, można wypatrzeć w wielu miastach. Jego zadanie jest proste - ma ostrzegać przed strefą niebezpieczeństwa, w której człowiek może zostać potrącony przez tramwaj czy autobus. Pas jest wyboisty, żeby osoby niepełnosprawne również mogły zostać ostrzeżone.
Właśnie taki pas wprowadzał osoby niedowidzące prosto pod tramwaj.
- Pas ostrzegawczy w Bydgoszczy wchodził prosto w torowisko - mówi Dominika Tarczyńska, rzecznik Najwyższej Izby Kontroli.
Na trop kuriozalnego (i niebezpiecznego) oznakowania wpadli inspektorzy NIK, którzy przez ostatnie miesiące sprawdzali, czy i jak polskie miasta umożliwiają niepełnosprawnych korzystanie z komunikacji publicznej. Kontrola trwała dwa i pół rok - do czerwca 2015 r. Inspektorzy NIK odwiedzili Bydgoszcz, Włocławek, Białystok, Suwałki, Rzeszów, Przemyśl, Szczecin, Koszalin, Legnicę i Wałbrzych.
Postawili nowe przystanki, o niepełnosprawnych zapomnieli
W czasie kontroli, inspektorzy NIK kilkukrotnie spotykali się z sytuacjami absurdalnymi. Na przykład we Włocławku w 2014 roku wybudowano nowe przystanki. Problem w tym, że nikt nie pomyślał o niepełnosprawnych jeżdżących na wózkach.
- Na nowch bądź zmodernizowanych przystankach komunikacyjnych tabliczki z rozkładami jazdy zawieszono na wysokości 1,6 metra - mówi Tarczyńska.
Czyli niepełnosprawni na wózkach mogli co najwyżej zapytać inne osoby na przystanku, kiedy przyjedzie ich autobus...
Autobusy niedostępne
Wracają do Bydgoszczy. Na przystanek autobusowy przy Wojska Polskiego i Ujejskiego osoba jeżdżąca na wózku mogła się dostać pokonując ulicę. Problem pojawiał się, kiedy dwujezdniowej drogi nie udało się pokonać przy jednym "zielonym".
Wtedy niepełnosprawny musiał przeczekać na zmianę światła na wysepce przy torach tramwajowych.
- Jej szerokość to tylko 1,25 metra. Niepełnosprawny, który zatrzymałby się w tym miejscu mógł zostać potrącony przez przejeżdżający tramwaj - mówi Tarczyńska.
Z 10 skontrolowanych miast, tylko w trzech (Włocławek, Legnica i Wałbrzych) wszystkie kursy były realizowane w autobusach przystosowanych do przewozu niepełnosprawnych. W najgorszej sytuacji byli z kolei niepełnosprawni w Przemyślu, gdzie tylko połowa autobusów spełniała te normy.
Autor: bż/gp / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: NIK