Prokuratura próbuje ustalić, kto siedział za kierownicą samochodu, w którym zginęła 18-letnia Andżelika spod Nowego Sącza. Redakcja tvn24.pl dowiedziała się o istnieniu filmu, na którym widać samochód niedługo przed wypadkiem.
Tadeusz Cebo, prokurator rejonowy w Gorlicach, informuje, że ze względu na dobro śledztwa nie może udzielać szczegółów dotyczących postępowania.
- Na pewno to bardzo trudna sprawa. We wtorek w szpitalu przesłuchany został jeden z 19-letnich bliźniaków, którzy jechali w aucie, które wypadło z drogi - mówi prokurator.
Co miał do powiedzenia? Oficjalnie śledczy nie chcą o tym informować.
- Mogę jedynie powiedzieć, że nie przyznał się do kierowania pojazdem. Do spowodowania wypadku nie przyznał się też drugi z braci, którego przesłuchiwali policjanci - mówi Cebo.
Nieoficjalnie ustaliliśmy, że jeden z 19-latków twierdzi, że nie pamięta wypadku i nie potrafi odpowiedzieć na żadne pytanie. Drugi z kolei ma mówić, że za kierownicą audi siedziała 18-letnia Andżelika.
Ostatnie 20 minut
Redakcja tvn24.pl nieoficjalnie ustaliła, że samochód, w którym zginęła Andżelika, został nagrany przez monitoring zainstalowany na stacji benzynowej.
Według naszych informacji, na filmie widać pojazd około 20 minut przed tragicznym wypadkiem. Podobno na filmie dobrze widać twarz kierowcy. Kto nim jest? Na to pytanie prokuratorzy z Gorlic nie chcą odpowiadać. Potwierdzają jednak, że film faktycznie istnieje.
- To jeden z wielu dowodów, który będzie wnikliwie analizowany – ucina Cebo.
Problem z dowodami
Karol i Kamil, 19-letni bliźniacy, w momencie wypadku mieli po ponad pół promila alkoholu w organizmach. Jeden z nich, tuż po zdarzeniu, wyszedł z auta. Znaleźli go dopiero policjanci. Był kilkaset metrów od rozbitego samochodu.
Według strażaków, którzy uczestniczyli w akcji ratowniczej, mówił, że do wypadku doprowadził jego brat. Odwrotną wersję miał z kolei prezentować drugi z bliźniaków.
Prokurator Tadeusz Cebo przyznaje, że odtworzenie tego, gdzie siedzieli uczestnicy wypadku może być trudne. Ale nie jest niemożliwe.
- Mamy bardzo poważne powody, żeby przyjąć konkretną wersję. Obecnie ją potwierdzamy. Wierzę, że osoba odpowiedzialna za tę tragedię stanie przed sądem i usłyszy sprawiedliwy wyrok - mówi Cebo.
Kogo ma na myśli? Tego nie chce zdradzać. Za spowodowanie wypadku śmiertelnego w stanie nietrzeźwości grozi do 12 lat więzienia.
Autor: Bartosz Żurawicz/gp / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: PSP Nowy Sącz