Nowej lodówki nie naprawią, bo stoi w szkole, a nie w domu

Lodówka, która po dwóch dniach stała się bezużyteczna
Lodówka, która po dwóch dniach stała się bezużyteczna
Źródło: TVN24 Łódź
Łódzka szkoła kupiła nową lodówkę, która miała stać w pokoju pielęgniarek. Nowy sprzęt miał chłodzić przede wszystkim okłady i kompresy. Nie chłodzi niczego, bo szybko przestał działać. Reklamacja nie przysługuje, bo to artykuł gospodarstwa domowego, a nie szkolnego.

Wygląda bardzo ładnie. W oczekującym na remont pomieszczeniu dla szkolnej pielęgniarki lodówka z pewnością wybijałaby nowoczesnością.

- Lodówka miała służyć głównie do chłodzenia kompresów i okładów dla uczniów. Pieniądze na nią dostaliśmy z wydziału edukacji - wyjaśnia Małgorzata Bergier, kierownik administracyjny w szkole podstawowej nr 30 w Łodzi.

Nowy sprzęt szybko jednak się zepsuł. Działał tylko kilka dni.

- Na początku lodówka działała głośno jak traktor. Pielęgniarka żaliła się, że w takich warunkach trudno pracować - mówią pracownicy szkoły.

Wieczna cisza

Po kilku dniach lodówka ucichła. "Chyba się wyrobiła!" - ucieszyły się pielęgniarki. Radość nie trwała długo - szybko się okazało, że lodówka nie chłodzi i w jej środku jest ciepło.

- Lodówka zaczęła być równie przydatna jak każda inna szafka - mówi Małgorzata Bergier.

Na początku nikt się tym nie zmartwił. W końcu wszystko wskazywało na to, że lodówka była uszkodzona w momencie zakupu. A w takich przypadkach klient najczęściej może liczyć na wymianę sprzętu na nowy.

Tyle, że w tym przypadku było inaczej.

Szkoła to nie dom

Pracownicy szkoły tłumaczą, że dwukrotnie dzwonili do sklepu, w którym zakupili lodówkę na wizytę serwisanta. Tyle, że fachowiec nie przyszedł ani razu. W końcu sklep wyjaśnił, że reklamacja szkoły jest bezzasadna.

Jak czytamy w piśmie przesłanym do szkoły, zakupiona lodówka "może być eksploatowana wyłącznie w warunkach domowych i została przeznaczona wyłącznie do użytku domowego".

Tymczasem - jak czytamy - towar "był eksploatowany jako narzędzie działalności gospodarczej".

- To nie była żadna działalność. Przecież w szkole jest prąd taki jak w każdym domu. Jak coś jest popsute to jest popsute. I nieważne, gdzie się ten towar podłączy - załamuje ręce Małgorzata Bergier.

Szafka na buty? Niekoniecznie

Łódzka podstawówka wymieniała pisma ze sklepem przez kilka miesięcy. W końcu się poddała i wezwała serwisanta, który miał podjąć się naprawy poza gwarancją.

- Fachowiec przyszedł i powiedział, że kupiliśmy jednorazówkę, której nie opłaca się naprawiać - opowiadają nam pracownicy.

Lodówka została wyniesiona z gabinetu pielęgniarek do gpomieszczenia ospodarczego.

- Od biedy można by było chować tam obuwie. Albo dokumenty - komentuje Małgorzata Bergier.

Dodaje, że sprzęt najprawdopodobniej trafi na śmieci. Mecenas Michał Bielski, ekspert prawa cywilnego apeluje jednak, żeby z tym się nie spieszyć.

- Argument mówiący o użytkowaniu sprzętu w innym miejscu mogłoby mieć znaczenie w przypadku rozpatrywania gwarancji. W tym wypadku mówimy jednak o sprzęcie, który na początku był niesprawny - wyjaśnia mecenas.

Sugeruje, że niezgodność towaru z umową przysługuje również przedsiębiorcom, którzy zakupią sprzęt przeznaczony do użytku domowego i umieszczą go w biurze.

- Przedstawicielom szkoły radziłbym walczyć o swoje roszczenia przed sądem - kwituje.

Uważaj z kupowaniem na firmę

Longina Kaczmarek, rzecznik praw konsumenta w Szczecinie ma jednak w tej sprawie poważne wątpliwości.

- Musimy pamiętać, że kiedy sprzęt jest kupowany przez firmę, to ma ona dużo mniejszą ochronę prawną niż osoba fizyczna - wyjaśnia Kaczmarek.

Wyjaśnia, że firma (bądź szkoła) nie może liczyć na 24 miesięczną ochronę prawną, jak w przypadku "zwykłych" klientów. Nie obowiązuje też zasada mówiąca, że awaria w pierwszym roku użytkowania z założenia jest z winy producenta (który może ewentualnie udowadniać, że klient przyczynił się do uszkodzenia sprzętu).

- Gwarancja jest deklaracją dobrowolną producenta. Może on zaznaczyć, że nie dotyczy ona sprzętu używanego nie przez osoby fizyczne. A tak było w tym wypadku - dodaje.

Jak tłumaczy nasza rozmówczyni, producenci chcą zabezpieczyć się w ten sposób przed nadmiernym (intensywniejszym niż w warunkach domowych) używaniem produktów. Tak, jak ma to miejsce np. w przypadku kuchenek mikrofalowych, które w restauracjach są włączane dużo częściej niż w domach.

- W przypadku lodówki ta kwestia jest niejednoznaczna. De facto w szkole była użytkowana tak samo, jak byłaby w domu - tłumaczy.

Dlatego też szkoła mimo wszystko nie jest w beznadziejnej sytuacji - w końcu przedsiębiorca kupujący sprzęt może w ciągu roku skorzystać z prawa rękojmi.

Naprawimy, przeprosimy

W piątek po południu do redakcji tvn24.pl napisał Tomasz Siedlecki, dyrektor marketingu sieci, która sprzedała lodówkę. Czytamy w niej, że co prawda reklamacja pierwotnie nie została rozpatrzona pozytywnie, to serwisanci przyjrzą się przyczynie awarii.

- Sprawdzimy, czy powodem były warunki jej użytkowania. Jeżeli okaże się, że był inny powód, lodówkę naprawimy lub wymienimy według życzenia Klienta - informuje Siedlecki.

Dodaje, że w takim przypadku klient będzie mógł liczyć nie tylko na "serdeczne przeprosiny", ale także zadośćuczynienie.

Autor: bż/gp / Źródło: TVN24 Łódź

Czytaj także: