W spadku po ojcu dostała tylko długi. Edyta Staniewska z Łodzi miała oddać 200 tysięcy złotych. To m.in. niepłacone przez ojca alimenty. Po czterech latach udało jej się przekonać sąd do swoich racji. Teraz chce ostrzec innych, dlatego swoją historię opowiedziała reporterce TTV.
Ojciec Edyty Staniewskiej z Łodzi zmarł 8 lat temu. Nie wychowywał córki, nie płacił również alimentów. Pani Edyta dostawała pieniądze z funduszu alimentacyjnego.
Problemy zaczęły się trzy lata po śmierci ojca. Urząd skarbowy, szukając osoby, która odziedziczyła długi, złożył wniosek do sądu o ustanowienie spadkobiercy. Tylko w ten sposób mógł odzyskać niespłacone zobowiązania.
Sąd wskazał panią Edytę, a ona nie odrzuciła spadku w odpowiednim czasie. Żadna instytucja nie miała obowiązku poinformowania o długach.
Gdy zorientowała się, co się stało, musiała rozpocząć walkę o ponowne przywrócenie terminu odrzucenia spadku. Wyliczyła, że do spłaty miała prawie 200 tys. złotych, a część tej kwoty to niepłacone przez ojca alimenty.
- Miała oddawać pieniądze, które w teorii miały mi pomóc. To absurd – podkreśla Edyta Staniewska.
Wygrana walka
Dług spadkowy przedawnia się dopiero po 10 latach. Kobieta w odpowiednim czasie mogła odrzucić spadek, ale tego nie zrobiła. Po trzech latach było już za późno. - Myślałam, że ojciec nic nie miał. Nie wpadło mi do głowy, że mógł mieć długi - tłumaczy.
Przez cztery lata walczyła o to, by sąd przywrócił termin do odrzucenia spadku. Udało się, chociaż nie za darmo. Kobieta z powodu przeciągających się procesów musiała przerwać studia.
- Może mój przypadek sprawi, że inni unikną podobnych problemów? - zastanawia się Edyta Staniewska. Mnie się udało ale w ktoś innym może zostać pokrzywdzony.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż,mk,jz/r / Źródło: TVN24 Łódź