Może pomagać służbom skuteczniej dotrzeć do potrzebujących i usprawnić koordynację remontów. Może też nie pozwolić na to, żeby kierowcy czekali w niekończących się korkach. Krajowy Punkt Dostępowy został uruchomiony dziewięć miesięcy temu, ale samorządy nie korzystają z niego.
- System ma olbrzymi potencjał. Niestety nie jest wykorzystany - przyznaje w rozmowie z tvn24.pl Jan Krynicki, rzecznik GDDKiA.
Mówi o Krajowym Punkcie Dostępu. Projekcie, który został uruchomiony 7 grudnia ubiegłego roku. Kosztował nieco ponad 2 miliony złotych.
W założeniu system ma dostarczać informacje o wypadkach, remontach, trudnych warunkach atmosferycznych czy korkach - niezależnie od tego, kto zarządza daną drogą.
Żeby jednak było to możliwe, dane do KPD muszą dostarczać zarządcy dróg. A ci się do tego nie kwapią. Bo chociaż od debiutu systemu minęło blisko dziewięć miesięcy, to oprócz danych udostępnianych przez GDDKiA można doszukać się informacji z Zarządu Dróg i Zieleni w Gdyni i Zarządu Dróg Miejskich w Gliwicach. Inne samorządy zignorowały system. Dlaczego?
- Niestety, samorządy nie mają prawnego obowiązku dzielenia się z nami informacjami. Takich obowiązków nie mają też samorządy w innych krajach Unii i tam też ten problem występuje - mówi Jan Krynicki.
Miało być
Jak w ogóle ma działać KPD?
Autostrady, drogi wojewódzkie, miejskie arterie, gminne asfaltówki biegnące przez pola - wszystkie te drogi mają różnych zarządców - najczęściej są to samorządy - urzędy gminy, miasta, powiaty czy urzędy wojewódzkie.
- System ma gromadzić dane ze wszystkich tych instytucji i udostępniać w formie systemu informatycznego - tłumaczy Krynicki.
Z danych, które trafiają do KPD mogą na bieżąco korzystać kierowcy. Na przykład dzięki nawigacjom samochodowym, które w każdej chwili mogą pobierać dane z systemu.
Ale - jak podkreślają w GDDKiA - platforma mogłaby być bezcennym źródłem wiedzy m.in. dla służb ratowniczych, które mogłyby szybciej docierać do potrzebujących.
- Pomogłaby też w sprawnym wyznaczaniu objazdów w przypadku wypadków - wylicza Krynicki.
Z możliwości systemu mogłyby skorzystać same samorządy. Na przykład przy planowaniu remontów. - Urzędnicy mogliby szybko sprawdzić, czy na przykład w sąsiednim mieście niedługo nie rozpocznie się remont na arterii, po której planowane są objazdy - opowiada rzecznik GDDKiA.
Będą walczyć
Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych podkreśla, że do wszystkich znanych im zarządców wysłane zostały pisemne informacje o tym, co należy zrobić, aby włączyć się do systemu.
- Trzeba wypełnić dokumenty i zalogować się. System jest skonstruowany tak, że najczęściej nie wymaga dodatkowego etatu do jego obsługi. Chodzi tylko o to, żeby dane, które i tak zarządca gromadzi były dostępne również dla innych podmiotów - mówi Krynicki.
Rzecznik GDDKiA podkreśla, że w najbliższym czasie do urzędów będą wysyłane pisma przypominające o możliwości włączenia się do systemu.
Powstanie Krajowego Punktu Dostępowego zostało sfinansowane przez unijne środki. Podobne programy zostały uruchomione w 11 państwach członkowskich.
- Systemy są w pełni kompatybilne ze sobą - kończy Jan Krynicki.
Docelowo ma powstać jeden, międzynarodowy system informowania o tym, co dzieje się na drogach.
Autor: bż/gp / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź/GDDKiA