Maszynista skazany na trzy lata więzienia za spowodowanie katastrofy kolejowej w Babach

Maszynista skazany na trzy lata i trzy miesiące więzienia
Maszynista skazany na trzy lata i trzy miesiące więzienia

Na trzy lata i trzy miesiące więzienia sąd w Piotrkowie skazał Tomasza G., maszynistę odpowiedzialnego za spowodowanie katastrofy kolejowej w Babach pod Piotrkowem Trybunalskim. Oprócz tego mężczyzna musi zapłacić 20 tys. złotych kosztów postępowania sądowego. Wyrok jest nieprawomocny.

Wyrok został odczytany w czwartek w sądzie okręgowym w Piotrkowie Trybunalskim. Tomasz G. został skazany na 3 lata i 3 miesiące więzienia. Mężczyzna będzie musiał też zapłacić 20 tys. złotych kosztów sądowych. Sąd orzekł ponadto wobec maszynisty 4-letni zakaz prowadzenia pojazdów w ruchu kolejowym.

Sędzia w uzasadnieniu wyroku podkreślił, że winą za tragedię sprzed trzech lat można obarczyć tylko maszynistę. W ocenie sądu argumentacja obrońców, która poddawała pod wątpliwość sprawność infrastruktury kolejowej, nie znalazła uzasadnienia w zgromadzonym materiale dowodowym.

"Miał obowiązek zatrzymać pociąg"

Sędzia zaznaczył, że infrastruktura kolejowa w pobliżu miejsca katastrofy działała bez zarzutu.

- Jeżeli maszynista nie zauważył wyświetlanej sygnalizacji, to miał obowiązek zatrzymać pociąg. Stało się jednak inaczej - mówił sędzia.

I dodał, że inne przejeżdżające tego dnia pociągi stosowały się do zaleceń sygnalizacji. Jak podkreślał sędzia, żaden ze świadków nie informował o tym, żeby na semaforze podawane były błędne komunikaty.

Dwie osoby nie przeżyły, 162 rannych

Do wypadku pociągu relacji Warszawa Wschodnia-Katowice doszło w sierpniu 2011 r. Niedaleko miejscowości Baby wykoleiły się lokomotywa i cztery wagony; lokomotywa uderzyła w nasyp, a jeden z wagonów wypadł z torów i się przewrócił. Na miejscu zginęła jedna osoba. Kilka tygodni później w szpitalu zmarła kolejna. 162 pasażerów zostało poszkodowanych.Według śledczych przyczyną wypadku była nadmierna prędkość, z którą pociąg wjechał na rozjazd. Tuż przed tym, jak z torów wykoleiły się lokomotywa i cztery inne wagony, pociąg pędził z prędkością 113 km/h. Biegli orzekli, że w miejscu tragedii pociąg mógł jechać maksymalnie 40 km/h.

Z ustaleń śledztwa i Państwowej Komisji Badań Wypadków Kolejowych wynika m.in., że maszynista w trakcie jazdy prowadził rozmowy telefoniczne oraz kierował pociągiem, nie mając założonych okularów korekcyjnych, których noszenie nakazał mu lekarz. Był też zmęczony.

Symulacja wypadku

Symulacja wypadku

Maszynista nie czuje się winny

Skazany maszynista podczas śledztwa i procesu nie przyznawał się do winy. Podkreślał, że wskazania semafora nie informowały o ograniczeniach, więc - według jego wersji - przez Baby mógł jechać z maksymalną prędkością.

- Od trzech lat żyjemy z żoną w ciągłym stresie. Zawsze byłem dobrym pracownikiem i nie odpowiadam za to, co się stało w Babach - mówił podczas ostatniej rozprawy przed odczytaniem wyroku Tomasz G.

Stronę skazanego trzymają też kolejowe związki zawodowe, których przedstawiciele byli na każdym procesie Tomasza G. - Jest mnóstwo przypadków, w których sygnalizacja po prostu szwankuje. Według nas podobnie było i tym razem. Maszynista nie jest winny - mówił jeszcze przed odczytaniem wyroku Piotr Rybikowski, przewodniczący związku zawodowego maszynistów kolejowych w Polsce.

Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.

Mapy dostarcza Targeo.pl

Autor: bieru,bż//gak, ec / Źródło: TVN24 Łódź/PAP

Czytaj także: